Szkoła Koziołka Matołka na Allegro.pl - Zróżnicowany zbiór ofert, najlepsze ceny i promocje. Wejdź i znajdź to, czego szukasz!

K. Makuszyński, M. Walentynowicz Tak wygląda ta książeczka, W której nasz Koziołek młody, Co na imię miał Matołek, Przeżył pierwsze swe przygody. Kto jej jeszcze nie przeczytał, Niech to powie swej mamusi, Bo książeczkę tę prześliczną Każde dziecko poznać musi. Jest w niej wszystko opisane: Jak Koziołek, mądra głowa, Błąkał się po całym świecie, Aby dojść do Pacanowa. Jak był w Chinach, na księżycu I jak w morskiej był topieli, Jak go kucharz chciał usmażyć, I jak głowę mu ucięli. Sto dwadzieścia miał tych przygód, Czasem wielką poniósł szkodę, Lecz ocalił cenne życie I ocalił piękną brodę. Nową teraz zaczął podróż, By ją skończyć w Pacanowie, A co przeżył i co zdziałał, Ta książeczka wam opowie. Rzekł do siebie: „Niech wprzód spyta Ten, co w drogę się wybiera!” Więc z powagą wielką wkroczył Do księgarni Gebethnera. Tam go pięknie przywitali, On zaś wszystkim podał łapę I powiada: „Niech panowie Jakąś mi pokażą mapę”. Gdy mu wszystko objaśnili, Kozioł, ucieszony wielce, Zapamiętał, że iść musi W stronę, gdzie jest miasto Kielce. Lecz gdy wyszedł na ulicę, I gdy ujrzał ludzi mrowie, Wszystko mu się poplątało W jego biednej, koziej głowie. Wtem zobaczył długi pociąg, A w nim chłopców stu z nartami. „Ej, Koziołki! - zakrzyknęli - „Skacz to do nas i jedź z nami!” „Doskonale!” - rzekł Koziołek, „Właśnie w tamte zdążam strony.” Potem dobrym towarzyszom Złożył piękne trzy ukłony. Opowiedział im swe dzieje Takim bardzo smutnym głosem, Że serdecznie zapłakali Nad nieszczęsnym jego losem. Rano cudne ujrzał góry, W śnieg srebrzysty przyodziane, A chłopacy zakrzyknęli: „Zakopane! Zakopane!” Mróz był taki, że Koziołek Sople lodu miał u brody, Lecz wesoło i radośnie Na narciarskie biegł zawody. Dali mu wspaniałe narty I powiedli go wysoko. A on z lęku najpierw lewe, potem prawe zamknął oko. Skoczył jeden narciarz sławny, Potem drugi za nim leci, Wreszcie wszyscy zawołali: „Teraz kozioł! Numer trzeci!” „Żegnaj, ziemio!” - beknął kozioł, „Bo Matołek już nie żyje.” i poleciał przez powietrze, Prosto na łeb i na szyję. Leci, leci, a wciąż żywy! Czy to czary, czy to cudy? A to porwał wiatr Koziołka, Bo był lekki i był chudy. Kiedy wreszcie spadł na ziemię, Ludzie w całym krzyczą mieście: „Kozioł mistrzem! Niech nam żyje! Skoczył równo metrów dwieście!” Już fotograf z aparatem Przybiegł prędko i u mety Zdjął Koziołka w pięknej pozie, By go posłać do gazety. Nasz Matołek dumnie kroczy, Zwiedził Nowy Targ i Rabkę; W Nowym Targu znalazł wuja, W Rabce zaś cioteczną babkę. Rzekł jej kozioł: „Może babcia Od tutejszych wie baranów, Jak stąd idzie się do miasta, Które zwie się Pacanów?” Babcia, z domu Fik-Fikalska, Z męża pani Capkozina, Bieży szybko do barana Swego kuma i kuzyna. Baran Wyłupiasteoko, Nieprzyjemna dość figura, Odrzekł: „Co mi tam Pacanów! Ja wiem, gdzie Barania Góra”. Gdy usłyszał tę rozmowę Góral, co miał lat ze dwieście, Opowiedział im, że słyszał Kiedyś, dawno o tym mieście. Jedna mu mówiła baba, Co czerwoną ma spódnicę, Że pochodzi z Pacanowa, Baba zaś jest w Ameryce. Trzeba będzie tam pojechać, Znaleźć babę, a gdy ona Powie, gdzie jest ów Pacanów, Wtedy będzie rzecz skończona. „Dobra nasza!” - rzekł Koziołek, Ucieszony i radosny. „Do Ameryki pojadę, Tylko się doczekam wiosny!” Spędził zimę w Zakopanem, Często tańczył na zabawie, Uwielbiany i szczęśliwy, Wciąż w niezmiernej chodził sławie. Najpiękniejsze mu panienki Przynosiły liść kapusty, Aż koziołek spostrzegł z dumą, Że ma brzuszek bardzo tłusty. W pas pan burmistrz mu się kłania, Kto nań spojrzy, mile wzdycha. Aż Koziołka, co był skromny, Wielka napełniła pycha. Tak rozdęła mu straszliwie Tłusty brzuch i tłuste boki, Że koziołek, tak jak balon, Nagle frunął pod obłoki. „Ratuj, babciu!” - wrzasnął w trwodze. Lecz mu babka nie pomoże, Bo go wiatry tak poniosły, Że szumiące ujrzał morze. Wtem bociany nadleciały, Więc poprosił z wielką skruchą: „Niech mnie który kolnie dziobem, By mi moje sklęsło brzucho!” Stary bocian, Wojtek Kulas, Słysząc owe prośby ciche, Brzuch mu dziobem przedziurawił I wypuścił z niego pychę. Cienki szparag się uczynił Z grubej i nadętej dyni I Koziołek zaczął spadać Aż nareszcie zleciał w Gdyni. Tam mu jeden rzekł admirał: „Trudne twoje przedsięwzięcie, Ameryka jest za morzem, Musisz płynąć na okręcie!” „Kupię okręt!” - rzekł Koziołek, „Wielką na to mam ochotę, Trzeba tylko, abym znalazł Może trzy lub cztery złote!” Potem wrzasnął: „Wiem, co zrobię! Okręt będę miał już jutro!” I czym prędzej za trzy złote Sprzedał swoje śliczne futro. Stary kupił je marynarz I zapłacił za nie z góry, Potem kozła bardzo zgrabnie Kazał ostrzyc aż do skóry. Bardzo płakać mu się chciało, Kiedy zimno poczuł nagle, Więc w te pędy kupił balię I płótniska na dwa żagle. Zabrał wiele zieleniny, Słodkiej wody pełna stągiew, Potem się na maszt wydrapał I zawiesił tam chorągiew. Kiedy w wielka ruszał podróż, Tłum na brzegu stał niemały, A admirał rzekł: „Koziołku, Zważaj na podwodne skały!” Płynie Kozioł przez odmęty, Nie dba o to, co się zdarzy, I by dodać sobie ducha Pieśń zaśpiewał marynarzy. Gdy już był na oceanie, Straszny potwór się wynurza I zaryczał: „Ej, Matołku, Zmykaj stąd, bo będzie burza!” Myśli Kozioł, że źle będzie, Bo się nagle słońce ściemnia, Spojrzał wkoło i zakrzyknął: „Co ja widz? Ziemia! Ziemia!” Wnet na brzeg piaszczysty skoczył, Ciągnie balię w wielkim trudzie, Wtem zakrzyknął przerażony: „Dzicy tutaj pędzą ludzie!” Czarni byli to straszliwcy! Wyją, krzyczą, szczerzą zęby, W nosach mieli jakieś kółka, Farbą zaś znaczone gęby. Rzekł Matołek: „Niech panowie Z swojej mnie objaśnią łaski, Co panowie ze mną zrobią? Czy salceson, czy kiełbaski!? Wtedy oni zakrzyknęli: „Uwa, uwa! Figos migos!” „Już rozumiem!” – rzekł Matołek, „Kozi ze mnie zrobią bigos!” Powiesili go za rogi Na gałęzi, bardzo nisko, Potem dołek wykopali I drwa znoszą na ognisko. Myśli kozioł: „Zdaje mi się, Że mi chcą osmalić skórę!” Wtem coś chwyta go za głowę I podnosi szybko w górę. A to małpy go porwały, Wrzeszcząc, jakby na jarmarku, „Miła podróż!” – rzekł Koziołek, „Byłem tu nie skręcił karku!” Kiedy wreszcie się zmęczyły, Rzekły małpy: „Zostań z nami, A że jesteś strasznie mądry, Będziesz królem nad małpami!” „O, nieszczęście! O, rozpaczy!” – Myśli kozioł z wielkim bólem – „Co powiedzą inne kozy, Gdy ja będę małpikrólem?!” Małpom tak zaś odpowiada: „To już jest postanowione, Lecz na okręt wracać muszę, Bo tam złotą mam koronę!” „Tu tymczasem niech się zbierze Cała małp arystokracja, I dziś jeszcze się odbędzie Uroczysta koronacja”. Zlazł czym prędzej z wielkiej palmy I zakrzyknął: „Zmykaj, bratku!” Dał potężne cztery susy I już płynie na swym statku. Błąkał się przez dwa tygodnie, Aż tu wielki okręt płynie. Kozioł z tyłu się przywiązał, A on ciągnie go na linie. Jechał sobie tak wybornie, Wreszcie zaś, jednego wtorku, Beknął głośno i radośnie, Bo się znalazł w Nowym Jorku. Tam mu rzekli: „Hau du ju du?” Co oznacza: „Jakże zdrowie?” „Trochę katar mi dokucza” – Kozioł grzecznie im odpowie. Ledwie przyszedł do hotelu I odpocząć chciał przy kawie, Przyszedł portier i powiedział: „Ktoś do pana w ważnej sprawie”. Jakiś grubas wpadł i woła: „Zagraj w kinematografie!” „Bardzo chętnie” – rzekł Matołek, „Ale nie wiem, czy potrafię.” „Będziesz” – rzekli – „na rumaku Pędem gonił po pustyni, A za tobą, z wielkim wrzaskiem, Będą gonić Beduini.” Posadzili go na chudą, Bardzo kłapouchą szkapę, W lewa łapę dali wodze, A rewolwer w prawą łapę. Wtem rewolwer sam wypalił! „Gwałtu!” – wszyscy zakrzyknęli, I uciekłszy w poniedziałek, Uciekali do niedzieli. Szkapa tez z wielkiego strachu Uciekała jak szalona, A Koziołek, kiepski jeździec, Coraz bliżej był ogona. Aż stanęła po dniach czterech, Przeczytawszy na tablicy, Że nie wolno obcym koniom Biegać po tej okolicy. Szedł Koziołek nasz piechotą, W dół zwiesiwszy piękną głowę Bowiem upał był ogromny, A on futro miał już nowe. Wtem Indianie go dopadli, Gdy odpocząć chciał przed nocą. „Kto ty jesteś, blada twarzy? Skąd przybywasz tu i po co?” A Koziołek rzekł: „panowie Nie przerażą mnie swym krzykiem, Gdyż ja jestem słynny w świecie, Strasznym, krwawym wojownikiem!” „Aby dowieść, kto dzielniejszy, Ja, czy wódz wasz, Bizon Krwawy, Zgódźmy się, że ten zwycięży, Kto z nas dwóch zje więcej trawy”. Jeść zaczęli równocześnie, Przez noc jedli i dzień cały, Wreszcie Bizon Krwawy stęknął I rozpruł się w kawały. Wtedy rzekli do Matołka: „Ratuj nas w straszliwej biedzie, Bądź nam wodzem i jedź z nami, By polować na niedźwiedzie!” „Jeszcze to się nie zdarzyło” – Myśli kozioł, drżąc ze zgrozy, „By niedźwiedzia zjadła koza, Niedźwiedź za to zjadał kozy!” W nocy wykradł się za obóz I przy gwiazd srebrzystym blasku Wciąż uciekał ku północy, Aż się w jakimś znalazł lasku. Nagle wrzasnął: ‘Gwałtu, rety! Coś mnie trzyma, iść nie mogę!” A to straszne żelaziwa Ułapiły go za nogę. Rano śmieszny przyszedł człowiek I powiada: „Na ma babkę! Zdaje mi się, żeś niebacznie Wsadził nogę w tę pułapkę!” „Ach, jesteśmy tak podobni, Jakby dwie kropelki wody, Bądź mym synem, bo jednakie Mamy oczy, twarz i brody!” Zamieszkały w leśnej chacie Dwie podobne kozie twarze, Wieczorami paląc fajki Lub brzdąkając na gitarze. Kiedy sroga przyszła zima, Śniegi spadły tak bogate, Ze wraz z dachem zasypały Tę spokojną z drzewa chatę. Wtedy stary rzekł myśliwiec, Gdy mu z głodu zrzedła mina: „Jest mi przykro niewymownie, Ale jutro zarżnę syna!” W nocy w komin wlazł Matołek, A strach siły mu podwaja, I wydostał się ze śniegu Tak, jak gdyby pisklę z jaja. Wiatr go porwał, jakby piórko, Bo się znalazł wśród zamieci, Czuje tylko, że wysoko I że bardzo szybko leci. Kiedy nagle spadł spod nieba, Kozioł zdziwił się niemało, Beknął tylko, gdy zrozumiał, Że na tłuste upadł ciało. Był to niedźwiedź! Otwarł oko, Aby spojrzeć na kompana, Potem mruknął: „Co to znaczy? Tu nie hotel, proszę pana!” „Ach przepraszam!” – rzekł Matołek – „Żem tu wszedł bez zapowiedzi, Zwykle bowiem pukam grzecznie, Kiedy wchodzę do niedźwiedzi.” W tejże chwili dał drapaka I już znikł w śnieżystej bieli, Bo któż wie, co niedźwiedziowi, Gdy się zbudzi, do łba strzeli? Spotkał kozioł renifera, Co przystanął w szybkim biegu, I uprzejmie go nauczył, Jak wydobyć mech spod śniegu? Nagle patrzy: pędzą sanie Zaprzężone w psów gromadę. „Chcesz pojechać?” – woła człowiek. A Koziołek rzekł: „Już jadę!” Pojechali w śnieżne dale Z wielkim krzykiem i ochotą, Tam gdzie rozmaici ludzie Pracowicie kopia złoto. Wielkie szczęście maił Matołek I zdarzenie bardzo miłe, Bo pierwszego dnia już znalazł Przeogromną złotą bryłę. Kupił sobie strój wspaniały, Śliczne futro, buty nowe, A kapuzę naszywaną Na swą piękną wsadził głowę. Potem kazał, by przez radio Głosić w całej Ameryce, Że Koziołek szuka baby, Co czerwona ma spódnicę. Dnia jednego do Koziołka Bab przybyło sto tysięcy, A jak mówią różni ludzie, Była nawet jedna więcej. Uciekł kozioł, przerażony Wielką wrzawą i jazgotem, Pozostawił swój dobytek, Zabrał tylko wór ze złotem. Gdy się w wielkim znalazł mieście, W mądrej głowie szukał rady I niezwłocznie, bardzo wesół, Mknie do polskiej ambasady. Daje złoto i powiada: „Niech to złoto, co się świeci, Ambasada zaraz wyśle Dla kochanych polskich dzieci!” „Zacne serce masz, Koziołku!” Ambasador rzekł wzruszony. A Matołek, uśmiechnięty, Poszedł znów w nieznane strony. Zawędrował gdzieś daleko, A że głowę miał na karku, Został ujeżdżaczem koni U farmera, na folwarku. Dziki rumak skoczył w górę, Potem się na ziemie zwala I Koziołka w chwile potem Odniesiono do szpitala. Leży biedak połamany, Jak niemowlę, cały w bieli. „Gdy nie umrze, to żyć będzie!” Tak doktorzy powiedzieli. Wreszcie kości mu się zrosły, Tylko twarz mu bardzo schudła, Przeto wyszedł ze szpitala, Wsparty mocno o dwa szczudła. Już wyzdrowiał dokumentnie, A ze nie był w ciemię bity, O przygodach swych wspaniałych W wielkich miastach miał odczyty. Gdy pieniędzy zebrał mnóstwo, Skoczył w górę, ze zwyczaju, I powiada: „Czas, Matołku, Do własnego wracać kraju!” W porcie wnet mu powiedzieli: „Niech pan jedzie ze swej łaski Na okręcie tym wspaniałym, Co nazywa się !” „Przewybornie!” – rzekł Matołek, „Lepsze to od mojej balii, Płyńcie prosto, nie zbaczając Do Chin ni do Portugalii!” Dnia jednego, ja i malarz, Otrzymaliśmy depeszę: „Wracam wtorek do Warszawy Na dni kilka, bo się spieszę!” Mnóstwo dzieci do nas przyszło We wtorkowe rano w gości, Aby widzieć powitanie, Pełne krzyków i radości. Kozioł wszystkich czule witał, Pytał dzieci, czy są zdrowe, Potem chrząknął kilka razy I wygłosił piękną mowę. A my za to, by go uczcić, Dla tym większej jego chwały, Urządziliśmy w ratuszu Bal cudowny i wspaniały. Kozioł tańczył w pierwszej parze Poloneza wraz z hrabiną, Kroczył śmiało, beczał ślicznie, Z bardzo dumna, pańską miną. A po balu rzekł Matołek: „Że już nie mam czasu wiele, Bo chce dojść do Pacanowa, Więc żegnajcie, przyjaciele!” A wtem wojak wszedł i rzecze: „Powieś spodnie swe na kołku, Bo dostaniesz mundur nowy. Czas do wojska iść, matołku!” „Hura!” – krzyknął kozioł z dumą – „Sercem to uczynię całym, Jeżdżę świetnie, świetnie strzelam, Więc zostanę generałem!” Przeto nie rzekł ani słowa, Nawet nie drgnął w owej chwili, Kiedy mu do gołej skóry Piękna głowę ogolili. Nasz Matołek wziął karabin, Gdy posłali go na wartę, I pomyślał sobie tylko: „Tak zaczynał Bonaparte!” A na Boże Narodzenie Opowiemy jego dzieje W takiej książce, co wesoło Każdą się literka śmieje.
Produkty rekomendowane. 120 przygód koziołka Matołka Księga 1 (wyd. 2022) G&P Książka już od 7,46 zł - od 7,46 zł, porównanie cen w 15 sklepach. Zobacz inne Powieści i opowiadania, najtańsze i najlepsze oferty, opinie.. Analiza i interpretacja wiersza Kornela Makuszyńskiego „120 przygód koziołka Matołka”. Poznaj informacje o epoce międzywojnia i biografię poety w Wikipedii. lp. tekst streszczenie 1 Wszystkie mądre polskie kozy, By je zliczyć, nie mam siły! Na naradę się zebrały I rzecz taką uchwaliły: Wszystkie polskie kozy zebrały się na naradę i uchwaliły, 2 „W sławnym mieście Pacanowie Tacy sprytni są kowale, Że umieją podkuć kozy, By chodziły w pełnej chwale. że w Pacanowie są sprytni kowale podkuwające kozy, aby lepiej wyglądały. 3 Przeto koza albo kozioł, Jakaś bardzo mądra głowa, Aby podkuć się na próbę, Musi pójść do Pacanowa. Dlatego należy wysłać do Pacanowa kogoś na próbę. 4 A gdy wróci ten wędrowiec, Już podkuty, ale zdrowy, Wszystkie kozy się dowiedzą, Czy to dobrze mieć podkowy.” Gdy wróci i będzie zdrowy, przekaże swoje wrażenia innym kozom. 5 „Kto ten dzielny? Kto się zgłasza?” Ja! – zakrzyknął w głos koziołek. Miał maleńką, piękną bródkę, A wołano nań: Matołek. Na pytanie, kto by chciał zgłosić się na ochotnik, zgłosił się koziołek. którego nazywano Matołek. 6 Czule żegnał go ród kozi, Mama i sędziwy tata, A Matołek wziął tobołek I wędruje na kraj świata. Pożegnał się z bliskimi i ruszył w świat, zabierając tobołek. 7 Kiedy znalazł się na drodze, Po raz pierwszy na wolności, Skoczył w górę nasz koziołek, Aby rozprostować kości. Na drodze za miastem skoczył w górę, aby rozprostować kości. 8 Nagle ujrzał dwa zające, Więc zapytał: – „Proszę panów, Może mi panowie wskażą, Gdzie to miasto jest Pacanów?” Napotkane dwa zające zapytał czy nie wiedzą, gdzie jest miasto Pacanów? 9 Rzekł mu jeden: – „Idź przed siebie, Trochę w prawo, trochę w lewo, Przepłyń morze, przeskocz góry, Aż napotkasz uschłe drzewo.” W odpowiedzi usłyszał, że ma iść w prawo, lewo, przepłynąć morze, przeskoczyć góry, aby zobaczyć uschnięte drzewo. 10 Nagle przerwał i zakrzyknął: Niech ratuje się, kto zając! A koziołek smyk na drzewo, Przed psem strasznym uciekając, Zobaczywszy psa, zając krzyknął, aby uciekać. Koziołek wskoczył na drzewo. 11 „Złaź natychmiast z mego brzucha” Woła drzewo w wielkim gniewie. „Nie masz prawa, śmieszna kozo, Po szanownym łazić drzewie. Drzewo okrzyczało Matołka, aby z niego zszedł, 12 Zawołało wiatr na pomoc I zatrzęsło się z łopotem, Tak że spadło trochę liści, A koziołek zaraz potem. a potem wiatr zatrząsł drzewem. Spadło kilka liści i koziołek. 13 „Aj! Aj!” – wrzasnął, choć pod drzewem Złego już nie było zwierza, Lecz tymczasem jeż przydreptał A koziołek spadł na jeża. Niestety, koziołek spadł na jeża, raniąc sobie zadek. 14 Beknął głośno siedem razy, Skoczył, jakby opętany, A siąść nie mógł, bo w tym miejscu Miał bolesne bardzo rany. Zabeczał żałośnie siedem razy. 15 Jeż Igiełka rzekł mu na to: „Czemu krzyczysz? To się zdarza! Czyś ty jabłko, by spaść z drzewa? Teraz biegnij do lekarza! Jeż Igiełka zdziwił się, że spadł koziołek zamiast jabłek. Skierował koziołka do lekarza. 16 Niedźwiedź zawsze jest lekarzem, Z pokolenia w pokolenie, Zbadał rany, potem mruknął : Dam ci coś na przeczyszczenie. W ten sposób Matołek znalazł się u niedźwiedzia, który był lekarzem i chciał zapisać mu coś na przeczyszczenie. 17 „Nigdy!” – krzyknął nań koziołek, Wolę już najsroższe bóle! Na stół skoczył, stłukł kałamarz I przez okno smyk! na pole… Koziołek ze strachu wskoczył na stół a stamtąd przez okno na pole. 18 Właśnie pasły się cielęta Na zielonym brzegu Wisły. Z wielkim się rozbiegły krzykiem: Kozioł wariat! Stracił zmysły! Przestraszył swoich zachowaniem pasące się tam cielęta. 19 On zaś poszedł poprzez pola. W krąg kraina bardzo pusta, Nagle, gdy był bardzo głodny, Szepnął cicho: – „Ach, kapusta!” Wpadł na pole kapusty i poczuł głód. 20 Głowy stały tak w szeregu, Jakby za żołnierzem żołnierz. Nasz koziołek zaczął ucztę, Wtem ktoś chwyta go za kołnierz. Zaczął jeść, ale ktoś złapał go za kołnierz. 21 „Tuś mi, bratku, capie młody!” Wołał stróż, co wyszedł z cienia. „Nie oglądaj się, idź prosto, Do więzienia! Do więzienia Był to stróż. Zabrał koziołka do więzienia. 22 Przyszedł sędzia i rozkazał, By zakuli go w kajdany, I w komórce bardzo ciemnej Kazał przykuć go do ściany. Sędzia kazał przykuć go do ściany w ciemnej komórce. 23 Siedzi biedny nasz koziołek I nie może ruszyć łapą, Jęczy tylko i wciąż płacze: Żegnaj, mamo, żegnaj, papo!” Koziołek był rozżalony i pojękując zaczął żegnać się z rodzicami. 24 W nocy przyszli rozbójnicy, Wygrzebali ziemię kołkiem I na plecach swych unieśli Tę komórkę wraz z Matołkiem. Nocą przyszli złodzieje. Ukradli komórkę razem z Matołkiem. 25 Do ciemnego zaszli lasu, Patrzą, co tam jest w komorze! Nagle strasznie zakrzyknęli: Diabeł! Ratuj się kto może! W ciemnym lesie złodzieje otworzyli komórkę i przestraszyli się, myśląc, że w środku jest diabeł. 26 „Stójcie, stójcie!” – kozioł woła „Uwolnijcie mnie z powroza, Ja nie jestem żaden diabeł, Moja mama była koza! Nie pomogły wyjaśnienia koziołka, zbóje uciekli. 27 Lecz po zbójcach nie ma śladu, Bo uciekli, gdzie pieprz rośnie, A koziołek został w lesie, Pobekując wciąż żałośnie. Koziołek beczał żałośnie. 28 Bekiem zbudził czarownicę, Bardzo straszną babę Jędzę, Co dziewczynek złote włosy Jak na krosnach tka jak przędzę. Obudził czarownicę, która potrafiła tkać włosy dziewczęce niczym przędzę. 29 Przyszła, patrzy i wciąż cmoka, Potem rzecze: – „Coś, kochanie, Jesteś mi zanadto chudy, Ale zjem cię na śniadanie!” Przyszła, spojrzała na Matołka i stwierdziła, że zje go na śniadanie. 30 A on na to: – „Zdejm łańcuchy, A ja za to cię z ochotą Poprowadzą tam, gdzie leżą Wielkie skarby, srebro, złoto!” Koziołek obiecał czarownicy, że pokaże jej, gdzie widział skarby, jeśli uwolni go od łańcuchów. 31 Wiedzie potem czarownicę Przez las stary, przez las młody, Aż oboje tam przybyli, Gdzie są wielkie, czarne wody. Zgodziła się i zaszli nad czarną wodę. 32 Kazał stanąć jej nad brzegiem I na chwilę zamknąć oczy. Baba stoi, a koziołek Jak nie beknie! Jak nie skoczy! Koziołek kazał jej zamknąć oczy. 33 Tak ją bodnął w brzuch rogami, Wedle dawnej koziej mody, Że fiknęła siedem razy I jak kamień bęc do wody! Następnie uderzył ją mocno rogami, wrzucając do wody. 34 „Hulaj, koza!” – rad zawołał, Potem pobiegł do jej chaty I uwolnił troje dziatek, Co płakały spoza kraty. Wrócił do chaty czarownicy, aby uwolnić troje dzieci, które tam więziła. 35 Dwie dziewczynki, jeden chłopczyk, Uklęknąwszy w chaty progu, Ślicznie razem zaśpiewali, Aby podziękować Bogu. Dwie dziewczynki i chłopiec zaśpiewali piosenkę, dziękując Bogu za uratowane życie. 36 Potem razem szli z koziołkiem Aż do czarnych lasów skraju, Dzieci poszły w kraj daleki, A on został na rozstaju. Doszli później daleko do skraju czarnych lasów i rozstali się. 37 Spotkał kaczkę; pięknie wita: „Babcia pani pewnie zdrowa? Może pani mi odpowie, Jak stąd iść do Pacanowa? Spotkaną kaczkę zapytał, jak dojść do Pacanowa? 38 „Kwa! kwa!” – kaczka wrzaśnie na to, Czyniąc w wodzie wiele plusku. Nie rozumiem! – rzekł koziołek, To zapewne po francusku Nie zrozumiała pytania. 39 Noc zleciała, jak kruk czarna, A koziołek smutno kroczy, Ledwie długą widzi drogę, Biedne wypatruje oczy, Zapadła noc i koziołek tracił wzrok. 40 Co to?! Co to?! Z wielką wrzawą Smok potężny drogą leci, Dwoje oczu ma na przedzie I straszliwie nimi świeci. W pewnej chwili wydało mu się, że widzi pędzącego drogą smoka ze świecącymi oczami. 41 Lecz koziołek nasz odważnie Stanął pośród czarnej drogi! Może zginie, ale przedtem Chce potwora wziąć na rogi. Stanął gotowy do walki ze smokiem. 42 Ten uderzył go żelazem, Które miał na paszczy przedzie. Kozioł fiknął, wzleciał w górę, Potem miękko spadł i – jedzie. Uderzyło w niego auto aż fiknął i wpadł do środka. 43 Nagle stanął wóz żelazny, A tłum wielki w głos wykrzyka: „Koza! Koza! Łapcie kozę! Zawołajcie tu rzeźnika! Byli tam ludzie, którzy chcieli zabić koziołka. Zaczęli szukać rzeźnika. 44 Wielki strach padł na koziołka, Wszystkie zebrał w sobie moce, Skoczył i uciekał pędem, Przez trzy dni i przez trzy noce. Bardzo się przestraszył. Uciekał pędem przez trzy dni i noce. 45 Głodny bardzo, szukał długo, Czy się czego zjeść nie udał Aż zobaczył wiewióreczkę, Co jak płomień była ruda. Był głodny, gdy spotkał rudą wiewiórkę. 46 „Daj mi zjeść co, dobra pani!” A wiewiórka: – „Bardzo proszę, Mam na sprzedaż sześć orzechów, Ale zapłać mi trzy grosze.” Chciała sprzedać mu sześć orzechów za trzy grosze. 47 „Skąd je wezmę, nieszczęśliwy, Widzisz przecie, żem jest w nędzy!” Wtem zobaczył Stracha w polu; Może pan mi da pieniędzy? Zapytał stracha na wróble stojącego w polu czy nie mógłby pożyczyć mu pieniędzy? 48 Strach na wróble zdjął kapelusz, Bardzo mu się pięknie kłania I powiada: – „Smutne czasy. Ja też jestem bez śniadania.” Strach ukłonił się i z przykrością stwierdził, że też nie jadł śniadania. 49 Przyszedł do jednego miasta, Gdzie wydano prawo nowe: „Kto by z brodą wszedł na rynek, Temu zaraz utną głowę! Gdy przyszedł do jednego miasta, nie wiedział, że posiadanie brody jest tam karane śmiercią. 50 Napis taki był na bramie, Kozioł patrzył weń ciekawie, Ale że nie umiał czytać, Nic nie wiedział o tym prawie. Nie przeczytał tej informacji na ogłoszeniu, gdyż nie umiał czytać. 51 Więc schwytali go od razu, Wnet go na stracenie wiodą, I odcięli mu głowiną Razem z piękną bardzo brodą. Złapano koziołka i ścięto mu głowę razem z brodą. 52 Leży biedak już bez ducha, Wtem poczciwy szewc nadchodzi. Spojrzał, westchnął i powiada: Pewnie brodą miał dobrodziej! Leżącym bez ruchu zainteresował się przechodzący tamtędy szewc. 53 Bardzo zacny był to człowiek, Więc choć to nie było łatwo, Przyszył głowę do tułowia Bardzo mocną, szewską dratwą. Przyszył biedakowi z powrotem głowę do tułowia. 54 Ożył kozioł, beknął rzewnie, Potem szewca wziął w uściski, Szewc do domu go zaprosił, A tam z jednej jedli miski. Matołek ożył, poszedł do domu szewca, gdzie się posilił. 55 Gdy odpoczął, poszedł dalej. Aż tu wszystkim herold głosi, Że bal będzie u królewny, Najjaśniejszej, pięknej Zosi. Po odpoczynku ruszył w dalszą drogę. Usłyszał jednak ogłoszenie herolda o balu u królewny Zosi. 56 A kto z gości na tym balu Najpiękniejszą pieśń zaśpiewa, Będzie królem i dostanie Berło ze złotego drzewa. Kto na balu najpiękniej zaśpiewa, zostanie królem i otrzyma berło ze złotego drzewa. 57 „Będę królem!” – krzyknął kozioł, Śpiewam piękniej niż słowiki! I czym prędzej zaplótł brodę W bardzo zgrabne warkoczyki. Koziołek postanowił wziąć udział w konkursie śpiewania, uważając siebie za świetnego pieśniarza. 58 Każdy cudne śpiewał pieśni, Czy bogaty, czy ubogi, Lecz gdy nasz Koziołek beknął, Wszyscy w krzyk i dalej w nogi! Gdy zaczął śpiewać jako kolejny uczestnik, wszyscy uciekali przerażeni. 59 „Ach, ty trąbo jerychońska!” Tak królewna gniewna rzecze. Niech go kucharz stąd zabierze I na rożnie wnet upiecze!” Zdenerwowana królowa kazała wziąć go kucharzowi na rożen. 60 Straszną byłby zginął śmiercią, Ale patrzcie! Kozioł zmyka, Bo gdy kucharz w ogień dmuchał, On się przebrał za kuchcika. Gdy kucharz rozpalał piec, koziołek przebrał się za kuchcika i uciekł z dworu. 61 Gdy tak zmyka w białym stroju, Ktoś go chwycił na zakręcie I zawołał: – „Chodź, mój miły! Będziesz kuchtą na okręcie!” Podczas ucieczki ktoś porwał go na okręt, aby pełnił funkcję kucharza. 62 Gdy uwarzył pierwszy obiad, Wszyscy w krzyk, i miast zapłaty za wyborne gotowanie Wsadzili go do armaty. Już po pierwszym obiedzie zgotowanym przez Matołka wsadzono go do armaty. 63 Jak nie huknie! Jak nie fuknie! A koziołek nasz, niebożę, Długo leciał przez powietrze I po czterech dniach wpadł w morze. Wystrzelony z niej leciał cztery dni aż wpadł do morza. 64 Spadł na małą czarną wyspę I odetchnął odrobiną. Nagle wyspa się zachwiała I zanurza się w głębinę. Wylądował na czarnej wyspie i chwilkę odpoczął, gdy ta zaczęła tonąć. 65 Dziw nad dziwy! Straszne rzeczy! Lecz wy rozumiecie chyba, Że Matołek, co miał pecha, Prosto spadł na wieloryba. Okazało się, iż to nie na wyspę spadł koziołek, ale na wieloryba. 66 Parsknął biedak, bowiem w morzu Woda jest okropnie słona, A on skąpał się w niej cały, Od swej brody do ogona. Teraz wpadając do morza, cały się zamoczył. 67 Wtedy słońce pociemniało, Jakby je zakryła chmura, Bo to leciał ptak straszliwy, Co się zwał „Skrzydlata Góra”. Wtedy niebo pociemniało i nadleciał straszny ptak „Skrzydlata Góra”. 68 Ryknął, jakby lew zaryczał, Porwał kozła w swoje szpony I biednego syna kozy Gdzieś w nieznane poniósł strony. Porwał kozła i uniósł w nieznane strony. 69 Leci, leci, leci, leci, Aż doleciał do księżyca! Już go pożreć chce łapczywie, Gdy wtem miga błyskawica. Dolecieli do księżyca. Gdy ptak miał go pożreć, rozległ się błysk. 70 Polski szlachcic z szablą bieży, Krzykiem wielkim siejąc grozę: „Jakim prawem, krwawy zbójco Chcesz tą polską pożreć kozę! W obronie Matołka stanął szlachcic. 71 „Ja tu jestem, pan Twardowski Co ci nie da zjeść biedaka!” Gdy to straszny ptak usłyszał, Między chmury dał drapaka! Przedstawił się jako Twardowski a na dźwięk jego nazwiska ptak uciekł. 72 Szlachcic w śmiech, a potem rzecze „Że gościnność mam w zwyczaju, Usiądź waść i opowiadaj, Co tam w polskim słychać kraju! Zaprosił koziołka do stołu i prosił o opowieści z Polski. 73 Gadał kozioł, to co wiedział, Potem zaś dziękował szczerze, A Twardowski poweselał, Na to miłe patrząc zwierzę. Ten opowiedział wszystko, co wiedział. Twardowski poweselał. 74 Rzekł mu potem: – „Dziś na ziemię Będą złote spadać gwiazdy. Siądź na jedną, jeśli Wasze takiej się, nie boisz jazdy!” W nagrodę szlachcic polecił mu wsiąść na jedną z gwiazd mającą zlecieć na ziemię. 75 „Raz śmierć kozie!” – kozioł wrzasnął, Widząc gwiazdę spadającą. Skoczył śmiało i już leci, Tylko bardzo mu gorąco. Matołek nie wahał się i poleciał. 76 Leciał prawie przez trzy lata, Wciąż się złotą żywiąc trawą, Aż nareszcie gwiazda woła: Teraz lecim nad Warszawą! Podróż trwała trzy lata. Koziołek przez ten czas pożywiał się złotą trawą. Gwiazda poinformowała go, gdy przelatywali nad Warszawą. 77 Znowu leci, iskry sypie, Gdy wtem wody się rozprysły I gwiazdeczka o północy Wpadła z kozłem wprost do Wisły Spadli razem do Wisły. 78 Beknął kozioł, zanurzony W zimne fale aż pod brodą, I narzeka: – „Czym ja kaczka, Aby ciągle spadać w wodę!” Narzekał koziołek na ciągłe upadki do wody, bo przecież nie jest kaczką. 79 Na brzeg z wielkim wylazł trudem, Przez piaszczyste brnie nasypy I powiada: – „Ej, Matołku, Żebyś ty nie dostał grypy!” Wdrapał się na brzeg. 80 Kiedy wreszcie świt rozbłysnął, Kozioł, zziębły i rozżalon, Widzi, jak żołnierze gazem Wielki nadymają balon. Zobaczył żołnierzy napełniających gazem balon. 81 „Poleć z nami!” – powiadają. Polecimy ponad chmury! Piękne dzięki! – rzekł Matołek, Właśnie powróciłem z góry! Zachęcali go, aby z nimi poleciał. Koziołek jednak uciekł do lasu. 82 I w te pędy w las ucieka, Bo to wiedział już dokładnie, Że jest ładnie na księżycu, Lecz na ziemi jeszcze ładniej. Wolał zostać na ziemi. 83 Bum! Bum! – nagle się rozlega Przez leszczyny i przez łozy, A on poczuł ból w tej stronie, Gdzie ogonek mają kozy. Pech chciał, że między drzewami kryli się myśliwi, bo trwało polowanie. Dostał kulkę w zadek. 84 „Gwałtu! Tu jest polowanie I na śmierć mnie zastrzelili!” Jęknął kozioł i ze strachu Ubiegł więcej niż pół mili. Przerażony biegł kilkaset metrów. 85 Ciemno stało się na świecie, Wielka burza przeszła blisko, A gdy ścichła, z gęstwy lasu Wyskoczyło złe wilczysko. Zagrzmiała burza, a gdy się uspokoiło, z lasu wyskoczył wilk. 86 „Śmierć mnie czeka w paszczy wilka!” Nasz Matołek rzewnie jęczy, Gdy wtem most przed sobą ujrzał, Przeogromny, z cudnej tęczy. Uciekał przed nim, gdy zobaczył most z tęczy. 87 Skoczył na ten most wspaniały, A wilk z miną ogłupiałą Patrzy, jak koziołek dzielny Pod niebieską mknie powałą! Wilk przypatrywał się temu. 88 Kiedy znalazł się na szczycie, By nie skręcić sobie karku, Przysiadł i tak zjechał na dół, Jak kolejką w lunaparku. Ze szczytu koziołek zjechał jak kolejką w lunaparku. 89 Przebiegł tęczą przez pół świata, Wykopyrtnął się w dolinach, Spojrzał wkoło i zrozumiał, Że się nagle znalazł w Chinach! Wylądował w Chinach. 90 Przez ryżowe bieży pola, Przez herbaty mknie zagajnik, Aż zobaczył taki pałac, Jak porcelanowy czajnik. Z pól ryżowych dostał się do pałacu przypominającego wyglądem czajnik. 91 Rzekł do siebie: – „Po co, koźle, W chińskie ty się sprawy mieszasz!” Wtem za nogi strach go chwycił, Bo się chiński zjawił cesarz. Pojawił się cesarz. 92 Rzekł łaskawie: – „Witaj, panie! Choć masz jeszcze lata młode, Mandarynem cię mianuję, Bo masz bardzo piękną brodę!” Z powodu pięknej brody mianował Matołka mandarynem (wyższym urzędnikiem). 93 Już po chwili kozioł stąpa Po pałacu, cudnie odzian, A cesarza córka woła: Ach, przystojny jest ten młodzian! Spacerował po pałacu, gdy córka cesarza pochwaliła jego urodę. 94 Potem cesarz tak rozkazał: „Niech mu nikt nie daje jadła, Aż ten chłopczyk się nauczy Z chińskich liter abecadła! Cesarz rozkazał, aby nie karmić koziołka, dopóki nie nauczy się chińskiego abecadła. 95 „Jest tych znaków nie tak wiele, Ze czterdzieści coś tysięcy, Więc się krótko będzie uczył, Sto lat może, lecz nie więcej!” Nauka miałaby trwać około stu lat, bo znaków do poznania miał około 40 tysięcy. 96 „Ratuj, mamo!” – jęknął kozioł, Który był już mandarynem. Znacznie gorsze to od śmierci, Co wciąż goni za twym synem!” Koziołek załamał się. 97 Gdy się wszyscy spać pokładli, Kozioł zdjął jedwabne szaty I tajemnie się zagrzebał W wielkim pudle od herbaty. Potajemnie zagrzebał się do pudła z herbatą. 98 Rano wzięły je Chińczyki, Po niezmiernym nieśli kraju, A w rok potem nasz koziołek Był już w Indiach, aż w Bombaju Niezauważony znalazł się w Indiach i Bombaju. 99 Tam poważny jeden kupiec Odbił zręcznie wieko z pudła A z herbaty wyskakuje Postać smutna i wychudła. Tam znalazł go zgłodniałego i wychodzonego kupiec, rozpakowując pudło. 100 „Nim odpowiesz” – rzekł Matołek „Wprzódy dobrze się zastanów I objaśnij mnie łaskawie, Czy to wreszcie jest Pacanów! Koziołek zapytał go, czy to jest Pacanów? 101 Ten zaś człowiek, co miał kolor Jak chleb, kiedy się przypiecze, Na twarz upadł i zawołał: Sziwa riwa! Ecze pecze! Kupiec roześmiał się. 102 Tłum ogromny bieży, krzycząc: Aja koza hindu teli! Znaczy to: – „Tak pięknej kozy Jeszcze w Indiach nie widzieli!” Zbiegli się ludzie i orzekli, że takiej pięknej kozy nie widzieli. 103 „Coś mi się to nie podoba!” – Myśli kozioł zadziwiony. Gdy wtem tłum z ogromnym wrzaskiem Rozbiegł się we wszystkie strony. Matołek nabrał podejrzeń, gdy tłum rozbiegł się. 104 Patrzy, a to słoń pijany, Na ognisty rum łakomy, Bieży, trąbą drzewa łamie I wywraca małe domy. Na placu pojawił się pijany słoń, łamiąc drzewa i burząc domy. 105 Dojrzał kozła i wykrzyka: „Porzuciłem mego pana! Siadaj na mnie i zmykajmy, Będę w tobie miał kompana! Porzucił on swojego pana i zaprosił kozła, aby wsiadł na niego. Mieli uciekać razem. 106 Już po chwili kozioł siedział, jakby na wysokiej wieży, A słoń pędzi w las i trąbi: Z drogi! Z drogi! Pan słoń bieży! Słoń rozpędził się a wszyscy uciekali z drogi. 107 Biegł przez wiele dni i nocy, Kozioł nie czuł w sobie kości, Więc gdy słoń na chwilą zasnął, Zsunął się i smyk! w ciemności. Biegli tak wiele dni. Koziołek nie czuł kości i gdy słoń zasnął, uciekł. 108 Nadszedł ktoś, a kozioł pyta: Gdzie ja jestem, dobry panie! tamten grzecznie mu odpowie: Jesteś pan w Afganistanie! Przybiegł do Afganistanu. 109 „Koniec ze mną” – myśli kozioł, Bo już moja dola taka! Wtem przypadkiem, gdzieś pod niebem, Stalowego ujrzał ptaka. Załamany zauważył stalowego ptaka. 110 Własnym oczom nie dowierza: „Czy gorączkę mam, czym chory! Przecie na aeroplanie Polskie widać stąd kolory! To był aeroplan, w dodatku miał polskie barwy. 111 Aeroplan usiadł pięknie, Bardzo blisko, o stajanie. Kozioł biegnie, woła, płacze: Ratuj mnie pan, kapitanie! Zgłosił się do kapitana po ratunek. 112 Lotnik zaś, zdumiony wielce, Oczom wierzyć swym nie może! Śmieje się i tak powiada: Skąd tu wziąłeś się, niebożę! Ten wydał się zdziwiony i rozbawiony. 113 Gdy mu kozioł opowiedział, Jak wędruje nadaremno, Ulitował się kapitan I powiada: „Siadaj ze mną!” Po wysłuchaniu opowieści o przygodach Matołka postanowił mu pomóc. 114 Frunął w górę ptak stalowy, Leciał, leciał w zachód krwawy, A po kilku dniach niebieskich Zdrowo przybył do Warszawy. Po kilku dniach wylądowali w Warszawie. 115 Do nas przyszedł biedny kozioł, Wyrwał siwy włos z swej brody, I serdecznie popłakując, Opowiedział swe przygody. Koziołek wrócił do swego stada z siwym włosem w brodzie. Opowiedział zebranym kozom przygody, jakie go spotkały. 116 A nam też się płakać chciało, Przeto, widząc go w boleści, Prosiliśmy, by zjadł obiad I używał, co się zmieści! Poczęstowano go obiadem i zaproszono na odpoczynek. 117 A on na to – „Chciałbym bardzo, Lecz odpocząć tu nie mogę. Muszę szukać Pacanowa I w tej chwili idę w drogę!” Nie chciał zostać, gdyż musiał ruszać do Pacanowa. 118 Więc pożegnał nas serdecznie I znów poszedł, biedaczysko, Po szerokim szukać świecie Tego, co jest bardzo blisko. Pożegnał się i szukać w świecie tego, co jest bardzo blisko. 119 Straszne znowu przeżył dzieje, Śmieszne, smutne, nie o wiary, Tak, jak gdyby na koziołka Ktoś potężne rzucił czary. Straszne znowu przeżył dzieje, śmieszne, smutne i niesamowite. 120 Mamy nowe wiadomości I składamy je w swej teczce, A za rok je opiszemy W ślicznej jako ta, książeczce. Zostaną opisane w kolejnej książce, która ukaże się za rok. Koziołek Matołek bawi dzieci i dorosłych od 1969 roku, zatem ponad pół wieku. Całe pokolenia wychowały się na komiksie i kreskówce z jego udziałem. Oglądano ją w szkołach, przedszkolach, a także w TVP jako rolą bajek jest pokazywanie świata dzieciom, jego piękna i postaw ludzkich, takie socjalizowanie, czyli przysposabianie do życia w grupie rówieśniczej. Czy losy Matołka spełniają te postulaty? Współcześnie można by go skojarzyć z kreskówkami Disneya, np. ze Strusiem Pędziwiatrem, gdyż ten biegnie przed siebie i nie potrafi się zatrzymać. Wciąż ucieka przed złym kojotem. Raczej nie pokazuje dzieciom misji, jaką ma spełnić koziołek też jest popularny. W bajce „Dawno temu w trawie” główny bohater, cherlawy i niepewny, mrówka, której mrowisko chętnie się pozbyło, wyrusza, aby zorganizować pomoc dla mrowiska przed pasożytującymi na nich konikami polnymi. Słowem wielu twórców nadało podobne do Matołka cechy swoich bohaterom, nie wspominając Forresta Gumpa, idioty o anielskiej duszy i nadludzkich Makuszyński nazwał koziołka Matołkiem? Matoł to przecież ktoś głupi i ograniczony umysłowo. Już na wstępie określił więc główną cechę swojego bohatera, dyskredytując go w oczach czytelników. A może specjalnie odebrał mu rozum, aby po prostu uczynić z niego pretekst do pokazania…. właśnie, czego? Ponieważ gusta są różne i z nimi nie dyskutujemy, niech każdy samodzielnie powie, co mu się tej historii Koziołka podoba a co jest po prostu podejrzane lub naciągane? Jakie wartości można dzieciom wpajać dzięki tej bajce lub co nas najbardziej w niej wzrusza?Na zakończenie pokazywania „wzburzonego oceanu przygód” nieszczęsnego w sumie koziołka Matołka czytamy strofę 118:Jej przesłaniem jest poszukiwanie w życiu szczęścia, którego nie dostrzegamy. Jak to zmienić i dlaczego mimo wiedzy i mądrości każdy z nas prędzej czy później „łapie się na tym”, że „żałuje jakiejś decyzji”, bo gdyby zrobił to czy owo inaczej, byłby szczęśliwszy, przeżyłby jakąś przygodę lub życie pożyteczniej? Takie podejście do losu ma plusy i minusy. Minusem jest to, że wciąż jesteśmy niezadowoleni z siebie aż do depresji włącznie. Plusem są wyciągane wnioski, zdolność do resetowania różnych złych decyzji…
Dziwne przygody Koziołka Matołka - polska bajka animowana dla dzieci o przygodach Koziołka poszukującego drogi do Pacanowa. Odcinek 6 "Smocza jama".Serial na
Książki G&P Wydawnictwo: G&P Oprawa: Twarda Opis Cykl obrazkowy historyjek z fabułą pisaną wierszem (księgi 1-4). Autor z humorem kreśli przygody koziołka, który w poszukiwaniu Pacanowa, gdzie "kozy kują" popada w liczne tarapaty na lądzie, morzu, w dalekich i egzotycznych krajach. Według książki powstało kilkadziesiąt odcinków serialu animowanego. Szczegóły Tytuł Przygody Koziołka Matołka Inne propozycje autorów - Makuszyński Kornel Podobne z kategorii - Książki Rabaty do 45% non stop Ponad 200 tys. produktów Bezpieczne zakupy Informujemy, iż do celów statystycznych, analitycznych, personalizacji reklam i przedstawianych ofert oraz celów związanych z bezpieczeństwem naszego sklepu, aby zapewnić przyjemne wrażenia podczas przeglądania naszego serwisu korzystamy z plików cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki lub zastosowania funkcjonalności rezygnacji opisanych w Polityce Prywatności oznacza, że pliki cookies będą zapisywane na urządzeniu, z którego korzystasz. Więcej informacji znajdziesz tutaj: Polityka prywatności. Rozumiem
Explore songs, recommendations, and other album details for Przygody Koziołka Matołka III/IV by Kornel Makuszyński. Compare different versions and buy them all on Discogs. Wakacje trwają, ale sceny w Zakopanem, Gdańsku i Gdyni zapraszają na spektakle w pięknych plenerach i zabytkowych obiektach. Pisze Jacek Cieślak w „Rzeczpospolitej”. „Wsopotwzięci”, fotk Krzysztof Bieliński / mat. teatru W czwartek 21 lipca kolejny sezon artystyczny rozpoczął zakopiański Teatr im. Stanisława Ignacego Witkiewicza. Jako pierwszy został zaprezentowany spektakl na podstawie tekstów Tadeusza Różewicza - „Akt Przerywany, czyli Teatr Nie (konsekwencji)".W wakacyjnym repertuarze znajdują się również uwielbiane przez publiczność spektakle z cyklu „Tatrzańskie": „Człapówki - Zakopane" wg powieści Andrzeja Struga oraz „Spiski - Hej!" wg prozy Wojciecha na spektakle to także okazja do poznania wspaniałych tatrzańskich miejsc. W Dworze Tetmajerów w Łopusznej (filia Muzeum Tatrzańskiego) prezentowany będzie spektakl „Nieprzyjaciel" wg Juliena Greena. W Muzeum Jana Kasprowicza na Harendzie widzowie będą mogli zobaczyć spektakl w ramach Sceny Propozycji Aktorskich „Kruk" w reżyserii aktora teatru - Marka Wrony. Na początku sierpnia odbędą się przedpremierowe pokazy spektaklu „Chimeryczny lokator" wg debiutanckiej powieści Rolanda Topora w reżyserii Andrzeja St. sierpnia na Scenie Letniej gdańskiego Teatru Wybrzeże w Pruszczu Gdańskim odbędzie się premiera spektaklu „Kim jest pan Schmitt" wg sztuki Sebastiena Thiery'ego. Przedstawienie, które będzie grane również w Starej Aptece, wyreżyseruje Jan Hussakowski. To absurdalna tragikomedia, której akcja z impetem wkracza w spokojne, mieszczańskie życie głównych bohaterów i zmusza ich do odnalezienia się w szalonej i niecodziennej na Scenie Letniej zobaczyć będzie można „Przygody Koziołka Matołka".- Koziołek wędruje przez świat, szukając Pacanowa. A przy okazji zostaje indiańskim wodzem, ląduje na księżycu, traci głowę, wygrywa konkurs lotów narciarskich, odkrywa parę prawd o sobie i o świecie, paru zarozumialcom uciera nosa, zwiedza pół ziemskiego globu i żyje pełnią koziego życia - mówi Michał Derlatka, na swoich wszystkich scenach, w tym również na Kameralnej w Sopocie, gdzie wyremontowano właśnie foyer, grać będzie do 20 sierpnia. W planach są m. in. „Awantura w Chioggi" Carla Goldoniego, jedna z najlepszych osiemnastowiecznych komedii. W małym portowym miasteczku, na ulicach rozsiadły się kumoszki. Tkają koronki, czekają na mężów, kochanków i narzeczonych, intrygują i plotkują. W efekcie rozpętują apokaliptyczną kłótnię. Spektakl jest znakomicie grany, co potwierdza nagroda dla całego zespołu na tegorocznych 62. Kaliskich Spotkaniach „Wsopotowziętych" przybywają nad morze, aby przeżyć niezwykłą przygodę. Czas ulega zawieszeniu, miasto z przeszłości przenika się ze współczesnym. Arystokraci z roku 1914 spotykają lokalnego gangstera z lat 90., gdzieś między nimi przechadzają się barwne miejskie postaci z Monciaka. Ale tak naprawdę głównym bohaterem tej teatralno-muzycznej opowieści jest miasto i jego tajemniczy spleen. Wszystko zaś zaczyna się od miejsca, w którym niegdyś istniało kino Luksus, potem Bałtyk, a dziś jest... Scena Scenę Letnią w Orłowie zaprasza Teatr Miejski im. Gombrowicza w Gdyni. Na pięknej plaży będzie grana m. in. czerwcowa premiera „Kwiaty we włosach". Era dzieci kwiatów to wciąż barwny i inspirujący okres. Młoda dziewczyna, porządkując rzeczy po ukochanej babci, natrafia na serię tajemniczych, czarno-białych zdjęć ze zlotu hipisów nad Bałtykiem. Postanawia odnaleźć ich bohaterów, by poznać młodzieńczą przeszłość babci. To będzie fascynująca, ale i zaskakująca podróż. Inny muzyczny spektakl w Orłowie to „Osiecka. Archipelagi". Punkt wyjścia jest następujący: zaczyna się wakacyjny rejs transatlantykiem Batorym ku lepszemu światu, a na pokładzie plejada barwnych postaci i gwiazda wieczoru, czyli poetka Agnieszka Osiecka. Fabuła pełna jest jej wspaniałych piosenek, które można nucić przez całe wakacje.
Species. Anthropomorphic goat. Place of origin. Pacanów, Poland. Koziołek Matołek ( Silly the Billy-Goat) is a fictional character created by Kornel Makuszyński (story) and Marian Walentynowicz (art) in one of the first and most famous Polish comics back in 1933.
Piątek, 24 maja 2013 (19:00) Aktualizacja: Piątek, 24 maja 2013 (20:53) Trudno znaleźć kogoś, kto nie kochałby Koziołka Matołka. Na jego przygodach wychowały się również gwiazdy, które z przyjemnością wystąpiły w naszym audiobooku. Mniejsze, większe, a czasem całkiem epizodyczne role zagrali znani sportowcy, muzycy i aktorzy. Wszyscy podkreślali, że była to dla nich wielka przyjemność i doskonała zabawa.

Przygody Koziołka Matołka Książka. Koziołek szuka Pacanowa. W tej części opisane są przygody w polskich górach i nad morzem, rejs do Afryki, podróż do Ameryki, do Nowego Jorku, p

Przygody Koziołka Matołka księga 2 Druga księga obrazkowych historyjek z fabułą pisaną wierszem. Autor z humorem kreśli przygody koziołka, który w poszukiwaniu Pacanowa, gdzie "kozy kują" popada w liczne tarapaty na lądzie, morzu, dalekich i egzotycznych krajach. Kategorie: Książki » Literatura piękna » Książki dla dzieci i młodzieży » Książki dla dzieci Język wydania: ukraiński,polski ISBN: 9788372724069 EAN: 9788372724069 Liczba stron: 24 Wymiary: Waga: Data premiery: Sposób dostarczenia produktu fizycznego Sposoby i terminy dostawy: Odbiór osobisty w księgarni PWN - dostawa do 3 dni robocze InPost Paczkomaty 24/7 - dostawa 1 dzień roboczy Kurier - dostawa do 2 dni roboczych Poczta Polska (kurier pocztowy oraz odbiór osobisty w Punktach Poczta, Żabka, Orlen, Ruch) - dostawa do 2 dni roboczych ORLEN Paczka - dostawa do 2 dni roboczych Ważne informacje o wysyłce: Nie wysyłamy paczek poza granice Polski. Dostawa do części Paczkomatów InPost oraz opcja odbioru osobistego w księgarniach PWN jest realizowana po uprzednim opłaceniu zamówienia kartą lub przelewem. Całkowity czas oczekiwania na paczkę = termin wysyłki + dostawa wybranym przewoźnikiem. Podane terminy dotyczą wyłącznie dni roboczych (od poniedziałku do piątku, z wyłączeniem dni wolnych od pracy). Kornel Makuszyński ur. 1884 - zm. 1953 Kornel Makuszyński (ur. zm. należy do najpopularniejszych polskich pisarzy okresu przedwojennego. Stworzył Koziołka Matołka oraz małpkę Fiki-Miki. Jego najbardziej znane powieści dla młodzieży to Szatan z siódmej klasy, Szaleństwa panny Ewy oraz Awantura o Basię. Pisarską przygodę rozpoczął w wieku 14 lat od tworzenia wierszy, ale jego kariera literacka zaczęła się dynamicznie rozwijać dopiero po pierwszej wojnie światowej. Pisywał humoreski oraz felietony, jednak największą popularność zdobył jako autor licznych książek dla dzieci i młodzieży. Podczas drugiej wojny światowej w budynek, w którym mieszkał, trafiła bomba. Makuszyńskiemu udało się uratować, ale przepadły wszystkie jego rękopisy, w tym tekst Drugich wakacji Szatana. Po wojnie objęto go zakazem publikacji i popadł w zapomnienie. Zmarł 31 lipca 1953 roku w Zakopanem, z którym był związany przez sporą część życia. Odznaczono go Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (1938) oraz Orderem Legii Honorowej (1936), a od 1994 roku przyznawana jest Nagroda Literacka im. Kornela Makuszyńskiego. Historia Koziołka Matołka uznawana jest za prekursorską w polskim komiksie. Koziołek Matołek – postać literacka stworzona przez Kornela Makuszyńskiego i Mariana Walentynowicza w jednej z pierwszych w Polsce historyjek obrazkowych dla dzieci, która ukazała się w 1932 roku. Szukany produkt jest niedostępny - może podobny produkt? Opis Dane szczegółowe Recenzje Dostawa i Płatność Produkty autora Opis Dane szczegółowe Identyfikator produktu 260469 Tytuł 120 przygód Koziołka Matołka. Część 1. Autor Kornel Makuszyński, Marian Walentynowicz Wydawnictwo Oficyna Wydawnicza G&P Język wydania polski Język oryginału polski Liczba stron 24 Data premiery 2011-07-22 Rok wydania 2011 Wymiary produktu [mm] 225 x 160 Okładka okładka miękka Waga Produktu [kg] Cena detaliczna 8,48 zł Nasza cena 8,07 zł Recenzje Dostawa czas dostawy koszt za pobraniem InPost Paczkomaty 24/7 28. lipca, czw. — 29. lipca, pt. 11,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Orlen Paczka 6,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł DPD - Odbiór w Punkcie 9,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Kurier DPD 11,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Kurier InPost 14,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Poczta Polska 9,99 zł bezpłatna dostawa od 299,00 zł Poczta Polska - Odbiór w Punkcie 7,99 zł bezpłatna dostawa od 249,00 zł Odbiór osobisty w Bielsku-Białej Produkty od Autora: Bestsellery To jest chemia 1. Chemia ogólna i nieorganiczna. Podręcznik dla liceum ogólnokształcącego i technikum. Zakres podstawowy Podświetlana tablica do odrysowywania Kocham Czytać. Seria logopedyczna. Pakiet 18 zeszytów Pucio na wsi. Ćwiczenia rozumienia i mówienia dla dzieci. Uczę się mówić Kajko i Kokosz. Złota Kolekcja. Tom 4 Biologia na czasie 1. Podręcznik dla liceum ogólnokształcącego i technikum. Zakres rozszerzony Polecane Książki dla dzieci Opowieści o tym, co w życiu ważne Elementarz Pucio mówi pierwsze słowa. Uczę się mówić Pucio na wakacjach. Ćwiczenia wymowy dla przedszkolaków. Uczę się wymawiać Self-Regulation. Nie ma niegrzecznych dzieci. Opowieści dla dzieci. O tym, jak działać, gdy emocje biorą górę Pucio uczy się mówić. Zabawy dźwiękonaśladowcze dla najmłodszych. Uczę się mówić Polityka prywatności Informujemy, iż w celu realizacji usług dostępnych w naszym sklepie, optymalizacji jego treści, dostosowania sklepu do Państwa indywidualnych potrzeb oraz personalizacji wyświetlanych reklam w ramach zewnętrznych sieci remarketingowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego sklepu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies. Więcej informacji zawartych jest w polityce prywatności sklepu. Makuszynski Przygody Koziolka Matolka ( 4 Ksiegi) Usage Public Domain Mark 1.0 Topics ksiazka, facebook we are bijan, koziolek matolek, dzieci, szkola, lektura Zabawki, gry, kalendarze i akcesoria > Pozostałe oszczędź 34 % Opis Dostawa i płatność Opinie Opis Cykl obrazkowy historyjek z fabułą pisaną wierszem (księgi 1-4). Autor z humorem kreśli przygody koziołka, który w poszukiwaniu Pacanowa, gdzie "kozy kują" popada w liczne tarapaty na lądzie, morzu, w dalekich i egzotycznych krajach. Do wydania dołączono 2 płyty CD ze słuchowiskiem. Dostawa i płatność DOSTAWA Zamów do godziny 10:00, a Twoje zamówienie wyślemy najpóźniej w kolejnym dniu roboczym. W przypadku książki nowej termin ten może się wydłużyć o 2 dni robocze. FORMY DOSTAWY Paczkomat InPost 14,99 zł Kurier24 InPost 13,99 zł Kurier za pobraniem 23,99 zł Orlen Paczka 10,99 zł Kurier48 Poczta Polska odbiór w punkcie 10,28 zł Kurier48 Poczta Polska 10,66 zł Odbiór osobisty Lubień 0,00 zł Darmowa dostawa przy zamówieniu od 200 zł. FORMY PŁATNOŚCI online – szybkie transfery online - PayPal (należy wpisać e-mail odbiorcy: [email protected]) przelew tradycyjny płatność przy odbiorze gotówką lub kartą Opinie Nie dodano jeszcze żadnej opinii. Musisz być zalogowanym użytkownikiem, aby dodawać opinie o produktach. ZALOGUJ SIĘ Inne tych autorów Inne tego wydawnictwa Sklep wykorzystuje pliki cookies. Umożliwiają one sprawne działanie strony, narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności i Polityce cookies. Ustawienia cookies możesz zmienić w preferencjach swojej przeglądarki internetowej.

Przygody Koziołka Matołka 2 – opis wydawcy. Ta książeczka spodoba się każdemu dziecku. Obrazkowe historyjki z fabułą pisaną wierszem. W tej części opisane są przygody w polskich górach i nad morzem, rejs do Afryki, podróż do Ameryki, do Nowego Jorku, pobyt wśród Indian, potem wśród poszukiwaczy złota i z powrotem w Polsce.

Wszystkie mądre polskie kozy, – By je zliczyć, nie mam siły! Na naradę się zebrały I rzecz taką uchwaliły: “W sławnym mieście Pacanowie Tacy sprytni są kowale, Że umieją podkuć kozy, By chodziły w pełnej chwale. Przeto koza albo kozioł, Jakaś bardzo mądra głowa, Aby podkuć się na próbę, Musi pójść do Pacanowa. A gdy wróci ten wędrowiec, Już podkuty, ale zdrowy, Wszystkie kozy się dowiedzą, Czy to dobrze mieć podkowy.” “Kto ten dzielny? Kto się zgłasza?” “Ja!” – zakrzyknął w głos koziołek. Miał maleńką, piękną bródkę, A wołano nań: Matołek. Czule żegnał go ród kozi, Mama i sędziwy tata, A Matołek wziął tobołek I wędruje na skraj świata. Kiedy znalazł się na drodze,. Po raz pierwszy na wolności,. Skoczył w górę nasz koziołek,. Aby rozprostować kości. Nagle ujrzał dwa zające, Więc zapytał: – “Proszę panów, Może mi panowie wskażą, Gdzie to miasto jest Pacanów?” Rzekł mu jeden: – “Idź przed siebie Trochę w prawo, trochę w lewo, Przepłyń morze, przeskocz góry, Aż napotkasz uschłe drzewo.” Nagle przerwał i zakrzyknął “Niech ratuje się, kto zając!” A koziołek smyk na drzewo, Przed psem strasznym uciekając. “Złaź natychmiast z mego brzucha” – Woła drzewo w wielkim gniewie. “Nie masz prawa, śmieszna kozo, Po szanownym łazić drzewie”. Zawołało wiatr na pomoc I zatrzęsło się z łopotem, Tak że spadło trochę liści, A koziołek zaraz potem. “Aj! Aj!” – wrzasnął, choć pod drzewem Złego już nie było zwierza, Lecz tymczasem jeż przydreptał A koziołek spadł na jeża. Beknął głośno siedem razy, Skoczył, jakby opętany, A siąść nie mógł, bo w tym miejscu Miał bolesne bardzo rany. Jeż Igiełka rzekł mu na to: “Czemu krzyczysz? To się zdarza! Czyś ty jabłko, by spaść z drzewa? Teraz biegnij do lekarza!” Niedźwiedź zawsze jest lekarzem, Z pokolenia w pokolenie, Zbadał rany, potem mruknął: “Dam ci coś na przeczyszczenie”, “Nigdy !” – krzyknął nań koziołek, “Wolę już najsroższe bóle”! Na stół skoczył, stłukł kałamarz, I przez okno smyk ! na pole … Właśnie pasły się cielęta Na zielonym brzegu Wisły. Z wielkim się rozbiegły krzykiem: “Kozioł wariat! Stracił zmysły!” On zaś poszedł poprzez pola. W krąg kraina bardzo pusta, Nagle, gdy był bardzo głodny, Szepnął cicho: – “Ach, kapusta!” Głowy stały tak w szeregu, Jakby za żołnierzem żołnierz. Nasz koziołek zaczął ucztę, Wtem ktoś chwyta go za kołnierz. “Tuś mi, bratku, capie młody!” Wołał stróż, co wyszedł z cienia. Nie oglądaj się, idź prosto, Do więzienia! Do więzienia!” Przyszedł sędzia i rozkazał, By zakuli go w kajdany, I w komórce bardzo ciemnej Kazał przykuć go do ściany. Siedzi biedny nasz koziołek I nie może ruszyć łapą, Jęczy tylko i wciąż płacze: “Żegnaj mamo, żegnaj papo!” W nocy przyszli rozbójnicy, Wygrzebali ziemię kołkiem I na plecach swych unieśli Tę komórkę wraz z Matołkiem. Do ciemnego zaszli lasu, Patrzą, co tam jest w komorze? Nagle strasznie zakrzyknęli: “Diabeł! Ratuj się kto może!” “Stójcie, stójcie!” – kozioł woła­ “Uwolnijcie mnie z powroza, Ja nie jestem żaden diabeł, Moja mama była koza!” Lecz po zbójcach nie ma śladu, Bo uciekli, gdzie pieprz rośnie, A koziołek został w lesie, Pobekując wciąż żałośnie. Bekiem zbudził czarownicę, Bardzo straszną babę Jędzę, Co dziewczynek złote włosy Tak na krosnach tka jak przędzę. Przyszła, patrzy i wciąż cmoka, Potem rzecze: – “Coś, kochanie, Jesteś mi zanadto chudy, Ale zjem cię na śniadanie!” A on na to: – “Zdejm łańcuchy, A ja za to cię z ochotą Poprowadzę tam, gdzie leżą Wielkie skarby, srebro, złoto!” Wiedzie potem czarownicę Przez las stary, przez las młody, Aż oboje tam przybyli, Gdzie są wielkie, czarne wody. Kazał stanąć jej nad brzegiem, I na chwilę zamknąć oczy. Baba stoi, a koziołek Jak nie beknie! Jak nie skoczy! Tak ją ducnął w brzuch rogami, Wedle dawnej koziej mody, Że fiknęła siedem razy I jak kamień bęc do wody! “Hulaj, koza!” – rad zawołał, Potem pobiegł do jej chaty I uwolnił troje dziatek, Co płakały spoza kraty. Dwie dziewczynki, jeden chłopczyk, Uklęknąwszy w chaty progu, Ślicznie razem zaśpiewali, Aby podziękować Bogu. Potem razem szli z koziołkiem Aż do czarnych lasów skraju, Dzieci poszły w kraj daleki, A on został na rozstaju. Spotkał kaczkę; pięknie wita: “Babcia pani pewnie zdrowa? Może pani mi odpowie, Jak stąd iść do Pacanowa?” “Kwa! kwa!” – kaczka wrzaśnie na to, Czyniąc w wodzie wiele plusku. “Nie rozumiem!” – rzekł koziołek, “To zapewne po francusku!” Noc zleciała, jak kruk czarna, A koziołek smutno kroczy, Ledwie długą widzi drogę, Biedne wypatruje oczy. Co to?! Co to?! Z wielką wrzawą Smok potężny drogą leci, Dwoje oczu ma na przedzie I straszliwie nimi świeci. Lecz koziołek nasz odważnie Stanął pośród czarnej drogi! Może zginie, ale przedtem Chce potwora wziąć na rogi. Ten uderzył go żelazem, Które miał na paszczy przedzie. Kozioł fiknął, wzleciał w górę, Potem miękko spadł i – jedzie. Nagle stanął wóz żelazny, A tłum wielki w głos wykrzyka: “Koza! Koza! Łapcie kozę! Zawołajcie tu rzeźnika!” Wielki strach padł na koziołka, Wszystkie zebrał w sobie moce, Skoczył i uciekał pędem, Przez trzy dni i przez trzy noce. Głodny bardzo, szukał długo, Czy się czego zjeść nie uda? Aż zobaczył wiewióreczkę, Co jak płomień była ruda. “Daj mi zjeść co, dobra pani!” A wiewiórka: – “Bardzo proszę, Mam na sprzedaż sześć orzechów, Ale zapłać mi trzy grosze”. “Skąd je wezmę, nieszczęśliwy, Widzisz przecie, żem jest w nędzy?” Wtem zobaczył Stracha w polu; “Może pan mi da pieniędzy?” Strach na wróble zdjął kapelusz, Bardzo mu się pięknie kłania I powiada: – “Smutne czasy. Ja też jestem bez śniadania”. Przyszedł do jednego miasta, Gdzie wydano prawo nowe: “Kto by z brodą wszedł na rynek, Temu zaraz utną głowę!” Napis taki był na bramie, Kozioł patrzył weń ciekawie, Ale że nie umiał czytać, Nic nie wiedział o tym prawie. Więc schwytali go od razu, Wnet go na stracenie wiodą, I odcięli mu głowinę, Razem z piękną bardzo brodą. Leży biedak już bez ducha, Wtem poczciwy szewc nadchodzi. Spojrzał, westchnął i powiada: “Pewnie brodę miał dobrodziej!” Bardzo zacny był to człowiek, Więc choć to nie było łatwo, Przyszył głowę do tułowia Bardzo mocną, szewską dratwą. Ożył kozioł, beknął rzewnie, Potem szewca wziął w uściski, Szewc do domu go zaprosił, A tam z jednej jedli miski. Gdy odpoczął, poszedł dalej. Aż tu wszystkim herold głosi, Że bal będzie u królewny, Najjaśniejszej, pięknej Zosi. A kto z gości na tym balu, Najpiękniejszą pieśń zaśpiewa, Będzie królem i dostanie Berło ze złotego drzewa. “Będę królem!” – krzyknął kozioł, “Śpiewam piękniej niż słowiki!” I czym prędzej zaplótł brodę W bardzo zgrabne warkoczyki. Każdy cudne śpiewał pieśni, Czy bogaty, czy ubogi, Lecz gdy nasz Koziołek beknął, Wszyscy w krzyk i dalej w nogi! “Ach, ty trąbo jerychońska!” Tak królewna gniewna rzecze. “Niech go kucharz stąd zabierze I na rożnie wnet upiecze!” Straszną byłby zginął śmiercią, Ale patrzcie! Kozioł zmyka, Bo gdy kucharz w ogień dmuchał, On się przebrał za kuchcika. Gdy tak zmyka w białym stroju, Ktoś go chwycił na zakręcie I zawołał: – “Chodź, mój miły! Będziesz kuchtą na okręcie!” Gdy uwarzył pierwszy obiad, Wszyscy w krzyk, i miast zapłaty Za wyborne gotowanie, Wsadzili go do armaty. Jak nie huknie! Jak nie fuknie! A koziołek nasz, niebożę, Długo leciał przez powietrze I po czterech dniach wpadł w morze. Spadł na małą czarną wyspę I odetchnął odrobinę. Nagle wyspa się zachwiała I zanurza się w głębinę. Dziw nad dziwy! Straszne rzeczy! Lecz wy rozumiecie chyba, Że Matołek, co miał pecha, Prosto spadł na wieloryba. Parsknął biedak, bowiem w morzu Woda jest okropnie słona, A on skąpał się w niej cały, Od swej brody do ogona. Wtedy słońce pociemniało, Jakby je zakryła chmura, Bo to leciał ptak straszliwy, Co się zwał “Skrzydlata Góra”. Ryknął, jakby lew zaryczał, Porwał kozła w swoje szpony, I biednego syna kozy Gdzieś w nieznane poniósł strony. Leci, leci, leci, leci, Aż doleciał do księżyca! Już go pożreć chce łapczywie, Gdy wtem miga błyskawica. Polski szlachcic z szablą bieży, Krzykiem wielkim siejąc grozę: “Jakim prawem, krwawy zbójco, Chcesz tę polską pożreć kozę?” “Ja tu jestem, pan Twardowski, Co ci nie da zjeść biedaka!” Gdy to straszny ptak usłyszał, Między chmury dał drapaka! Szlachcic w śmiech, a potem rzecze: “Że gościnność mam w zwyczaju, Usiądź waść i opowiadaj, Co tam w polskim słychać kraju?” Gadał kozioł, to co wiedział, Potem zaś dziękował szczerze, A Twardowski poweselał, Na to miłe patrząc zwierzę. Rzekł mu potem: – “Dziś na ziemię Będą złote spadać gwiazdy. Siądź na jedną, jeśli Wasze Takiej się nie boisz jazdy!” “Raz śmierć kozie!” – kozioł wrzasnął, Widząc gwiazdę spadającą. Skoczył śmiało i już leci, Tylko bardzo mu gorąco. Leciał prawie przez trzy lata, Wciąż się złotą żywiąc trawą, Aż nareszcie gwiazda woła: “Teraz lecim nad Warszawą!” Znowu leci, iskry sypie, Gdy wtem wody się rozprysły, I gwiazdeczka o północy Wpadła z kozłem wprost do Wisły Beknął kozioł, zanurzony, W zimne fale aż pod brodę, I narzeka: – “Czym ja kaczka, Aby ciągle spadać w wodę?” Na brzeg z wielkim wylazł trudem, Przez piaszczyste brnie nasypy I powiada: – “Ej, Matołku, Żebyś ty nie dostał grypy!” Kiedy wreszcie świt rozbłysnął, Kozioł, zziębły i rozżalon, Widzi, jak żołnierze gazem, Wielki nadymają balon. “Poleć z nami!” – powiadają. ” Polecimy ponad chmury!” ,,Piękne dzięki!” – rzekł Matołek, “Właśnie powróciłem z góry!” I w te pędy w las ucieka, Bo to wiedział już dokładnie, Że jest ładnie na księżycu, Lecz na ziemi jeszcze ładniej. Bum! Bum! – nagle się rozlega, Przez leszczyny i przez łozy, A on poczuł ból w tej stronie, Gdzie ogonek mają kozy. “Gwałtu! Tu jest polowanie I na śmierć mnie zastrzelili!” Jęknął kozioł i ze strachu Ubiegł więcej niż pół mili. Ciemno stało się na świecie, Wielka burza przeszła blisko, A gdy ścichła, z gęstwy lasu Wyskoczyło złe wilczysko. “Śmierć mnie czeka w paszczy wilka!” Nasz Matołek rzewnie jęczy, Gdy wtem most przed sobą ujrzał, Przeogromny z cudnej tęczy. Skoczył na ten most wspaniały, A wilk z miną ogłupiałą Patrzy, jak koziołek dzielny Pod niebieską mknie powałą! Kiedy znalazł się na szczycie, By nie skręcić sobie karku, Przysiadł i tak zjechał na dół, Jak kolejką w lunaparku. Przebiegł tęczą przez pół świata, Wykopyrtnął się w dolinach, Spojrzał w koło i zrozumiał, Że się nagle znalazł w Chinach! Przez ryżowe bieży pola, Przez herbaty mknie zagajnik, Aż zobaczył taki pałac, Jak porcelanowy czajnik. Rzekł do siebie: – “Po co, koźle, W chińskie ty się sprawy mieszasz?” Wtem za nogi strach go chwycił, Bo się chiński zjawił cesarz. Rzekł łaskawie: – “Witaj, panie! Choć masz jeszcze lata młode Mandarynem cię mianuję, Bo masz bardzo piękną brodę!” Już po chwili kozioł stąpa Po pałacu, cudnie odzian, A cesarza córka woła: “Ach, przystojny jest ten młodzian!” Potem cesarz tak rozkazał: “Niech mu nikt nie daje jadła, Aż ten chłopczyk się nauczy Z chińskich liter abecadła!” “Jest tych znaków nie tak wiele, Ze czterdzieści coś tysięcy, Więc się krótko będzie uczył, Sto lat może, lecz nie więcej!” “Ratuj, mamo!” – jęknął kozioł, Który był już mandarynem. “Znacznie gorsze to od śmierci, Co wciąż goni za twym synem!” Gdy się wszyscy spać pokładli, Kozioł zdjął jedwabne szaty, I tajemnie się zagrzebał W wielkim pudle od herbaty. Rano wzięły je Chińczyki, Po niezmiernym nieśli kraju, A w rok potem nasz koziołek Był już w Indiach, aż w Bombaju. Tam poważny jeden kupiec Odbił zręcznie wieko z pudła, A z herbaty wyskakuje Postać smutna i wychudła. “Nim odpowiesz” – rzekł Matołek ­ “Wprzódy dobrze się zastanów I objaśnij mnie łaskawie, Czy to wreszcie jest Pacanów?” Ten zaś człowiek, co miał kolor Jak chleb, kiedy się przypiecze, Na twarz upadł i zawołał: “Sziwa riwa! Ecze pecze!” Tłum ogromny bieży, krzycząc: “Aja koza hindu teli!” Znaczy to: – “Tak pięknej kozy Jeszcze w Indiach nie widzieli!” “Coś mi się to nie podoba!”­ Myśli kozioł zadziwiony. Gdy wtem tłum z ogromnym wrzaskiem Rozbiegł się we wszystkie strony. Patrzy, a to słoń pijany, Na ognisty rum łakomy, Bieży, trąbą drzewa łamie I wywraca małe domy. Dojrzał kozła i wykrzyka: “Porzuciłem mego pana! Siadaj na mnie i zmykajmy, Będę w tobie miał kompana!” Już po chwili kozioł siedział, Jakby na wysokiej wieży, A słoń pędzi w las i trąbi: “Z drogi! Z drogi! Pan słoń bieży!” Biegł przez wiele dni i nocy, Kozioł nie czuł w sobie kości, Więc gdy słoń na chwilę zasnął, Zsunął się i smyk! w ciemności. Nadszedł ktoś, a kozioł pyta: “Gdzie ja jestem, dobry panie?” Tamten grzecznie mu odpowie: “Jesteś pan w Afganistanie!” “Koniec ze mną!” – myśli kozioł ” Bo już moja dola taka!” Wtem przypadkiem, gdzieś pod niebem, Stalowego ujrzał ptaka. Własnym oczom nie dowierza: “Czy gorączkę mam, czym chory? Przecie na aeroplanie Polskie widać stąd kolory!” Aeroplan usiadł pięknie, Bardzo blisko, o stajanie. Kozioł biegnie, woła, płacze: “Ratuj mnie pan, kapitanie!” Lotnik zaś, zdumiony wielce, Oczom wierzyć swym nie może! Śmieje się i tak powiada: “Skąd tu wziąłeś się, niebożę?” Gdy mu kozioł opowiedział, Jak wędruje nadaremno, Ulitował się kapitan I powiada: “Siadaj ze mną!” Frunął w górę ptak stalowy, Leciał, leciał w zachód krwawy, A po kilku dniach niebieskich Zdrowo przybył do Warszawy Do nas przyszedł biedny kozioł, Wyrwał siwy włos z swej brody, I serdecznie popłakując, Opowiedział swe przygody. A nam też się płakać chciało, Przeto, widząc go w boleści, Prosiliśmy, by zjadł obiad I używał, co się zmieści! A on na to: – “Chciałbym bardzo, Lecz odpocząć tu nie mogę. Muszę szukać Pacanowa I w tej chwili idę w drogę!” Więc pożegnał nas serdecznie I znów poszedł, biedaczysko, Po szerokim szukać świecie Tego, co jest bardzo blisko. Straszne znowu przeżył dzieje, Śmieszne, smutne, nie do wiary, Tak, jak gdyby na koziołka Ktoś potężne rzucił czary. Mamy nowe wiadomości I składamy je w swej teczce, A za rok je opiszemy W ślicznej jako ta, książeczce! Zobacz też inne bajki do czytania. .
  • ggx1znmrtg.pages.dev/903
  • ggx1znmrtg.pages.dev/646
  • ggx1znmrtg.pages.dev/533
  • ggx1znmrtg.pages.dev/573
  • ggx1znmrtg.pages.dev/206
  • ggx1znmrtg.pages.dev/190
  • ggx1znmrtg.pages.dev/558
  • ggx1znmrtg.pages.dev/571
  • ggx1znmrtg.pages.dev/21
  • ggx1znmrtg.pages.dev/194
  • ggx1znmrtg.pages.dev/573
  • ggx1znmrtg.pages.dev/72
  • ggx1znmrtg.pages.dev/832
  • ggx1znmrtg.pages.dev/232
  • ggx1znmrtg.pages.dev/197
  • 102 przygody koziołka matołka