Helen Russell, autorka „Życia po duńsku”, nie ograniczyła się tym razem do jednego kraju i sposobów na szczęśliwe życie poszukiwała na całym świecie. Efektem jest ten alfabetyczny katalog kulturowych zwyczajów, który „daje horyzontalny przekrój szczęścia i stanowi próbę odpowiedzi na pytanie, czym w różnych miejscach jest dobre życie”.
Do niedawna, kiedy pytałeś mnie, czym jest miłość i po czym ją poznaję, odpowiadałam z lekkim trudem, że miłość jest wtedy, kiedy martwisz się o drugą osobę i wiele jesteś w stanie dla niej zrobić, bez zastanowienia i nie licząc na rewanż. Głupia byłam, bo i moja miłość była głupia. Nie wiedziałam, że cię kocham tak do końca, bo początkowo kochałam przede wszystkim siebie. Mój hologram rzucany na ścianę zakochanym spojrzeniem mężczyzny. Kochałam swoje szczęście u twojego boku, kochałam przyjemność, którą mi dawałeś pocałunkami i poczucie bezpieczeństwa, kiedy leżałam zwinięta najciaśniej pod tarczą twoich ramion. Kochałam smak nocnych rozmów przy winie i swój policzek pod dotykiem twojej skóry. Siebie kochałam nieustannie, egoistka. Kochałam swoje uczucie do ciebie i dopiero niedawno zrozumiałam, czym tak naprawdę jest miłość. Zaczynam się martwić. Ale nie jest to przykre zamartwianie, paraliżująca umysł trwoga. To przyjemne ciepło, rozchodzące się po ciele, bo chociaż się boję, wiem, że boję się o ciebie, że mój egocentryzm nareszcie został przykryty warstwą kurzu, że jestem gdzieś na szarym końcu listy powodów do zmartwienia. Kiedyś, kiedy jeszcze nasze uczucie rozciągnięte było na płaszczyźnie kolejowych torów, pytałeś, czy o tobie myślę. Odpowiadałam, że tak, nieustannie, ale dopiero teraz wiem na pewno, że nie ma chwili, ułamka sekundy, kiedy nie stoisz tuż obok, kiedy nie oplatasz dłońmi moich skłębionych – bo kobiecych – myśli. Człowiek kocha właśnie wtedy, gdy to sobie uświadomi, gdy dotrze do niego ta prosta prawda, że nie będzie już nigdy autonomiczną jednostką, że już nie działa w pojedynkę, bo ktoś inny w nim zamieszkał. Ty we mnie zamieszkałeś. Początkowo w mojej głowie, a teraz mościsz się wygodnie w moich płucach, krwi, sercu, włosach, zmarzniętych palcach u rąk. Wypełniasz mnie od stóp po czubek głowy, więc pytam: jak mogłabym o tobie nie myśleć? Teoretycznie nic się nie zmieniło. Wyglądam tak samo, w ten sam sposób przybywa mi lat i może dorastam, może dojrzewam, może trochę inaczej smakuję, ale dom ten sam, przyjaciele ci sami, chociaż rozproszeni po Polsce. A jednak patrzę na siebie w lustrze i zauważam coś dziwnego. Patrzę, wpatruję się, nie mrugam. Oczy zachodzą mi łzami od intensywnego patrzenia, ale nie mogę oderwać wzroku od tej nieoswojonej inności. Dotykam włosów, marszczę nos, oblizuję usta. Ja-nieja. Czegoś ewidentnie brakuje. Biust na miejscu. Tyłek? Tyłek jest, może trochę większy niż wczoraj (kobieca przypadłość), ale rażącej różnicy w położeniu nie widać. Nogi proste, kolana sterczą niepewnie, stopy wykrzywione lekkim skurczem od zimna. Przykucam, maleję i przypomina mi się bajka – historia dziewczynki, która malała i rosła. I już wiem. Teoretycznie nic się nie zmieniło. A jednak wyglądam inaczej, kiedy nie widzę za sobą twojego miękkiego odbicia. Mężczyzno mojego życia. Czy wiesz, że tworzysz kobietę od nowa? Kształtujesz ją, budzisz w niej demony na zmianę z łagodnością spojrzenia. Uspokajasz, pobudzasz. Uczysz i sprawiasz, że chce być uczona. Uzależniasz. Pomagasz. I najważniejsze: jesteś. 365 dni. Wystarczyło, bym nie chciała spędzić kolejnych bez ciebie. 365 Powodów do Uśmiechu. To ręcznie składany słoik. Zawiera on 365 karteczek na każdy dzień roku. Na karteczkach wypisane są motywujące i wzruszające teksty, które sprawią, że każdy dzień zacznie się od uśmiechu i pozytywnego nastawienia. Teksty tworzyliśmy z pomocą naszych widzów. Home Książki Religia 100 powodów do radości Radość to stan ducha, przepełnia nas, uskrzydla, sprawia, że na życie patrzymy przez różowe okulary, nie zważając na jego niedoskonałości. Cieszy nas każdy drobiazg, stajemy się jakby wrażliwsi na piękno otoczenia, a ludzi wokół nas traktujemy serdeczniej, życzliwiej. Po prostu nasze serce się otwiera. Warto więc na co dzień szukać powodów do radości. jednego, stu, tysiąca! Cóż więcej można by rzec. O radości, trwaj! Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 7,0 / 10 1 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści Praktyczność: Posiadanie listy 365 powodów dla których cię kocham w formacie PDF zapewnia łatwy dostęp i możliwość przechowywania jej na różnych urządzeniach. Możesz otworzyć ją na komputerze, tablecie czy smartfonie w dowolnym momencie, by przypomnieć sobie o miłości, którą druga osoba do ciebie darzy. Opis Informacje dodatkowe Opinie (0) Opis 365 powodów, za które Was Kocham! – podziękowania ślubne Prezent składa się z 2 szklanych pojemników, w których znajduje się 365 karteczek. Jeden pojemnik skierowany jest od Pani Młodej dla swoich rodziców, a drugi od Pana Młodego dla swoich rodziców. Na każdej karteczce znajduje się powód, za które kochamy rodziców, każda karteczka na jeden dzień roku, np. „Kocham Cię Was za to, że mogę na Was liczyć”, „Kocham Was za to, że w dzieciństwie nie pozwoliliście mi się nudzić” „Kocham Was za bezpieczeństwo dnia codziennego.” „Kocham Was za wspaniałe dzieciństwo.” „Kocham Was za troskę i opiekuńczość” itp. Prezent wykonany jest własnoręcznie, z dużą dokładnością i na pewno zaskoczy Twoich Rodziców, przywoła miłe wspomnienia i wzruszy do łez. Zapewniam również, że tekst znajdujący się na każdej karteczce jest romantyczny, miły i nikogo nie obrazi. PERSONALIZACJA – masz możliwość spersonalizowania tego produktu, tzn. podania kilku swoich prywatnych powodów, za które kochasz swoją drugą połówkę. Prosimy o taką wiadomość przy zakupie wraz z podaniem swoim prywatnych powodów. Wszystkie teksty są drukowane na wysokiej jakości papierze. Wymiary słoika 365 kartek: 15 x 10 x 10 cm. Informacje dodatkowe Dla kogo? Dla Niej, Dla Niego, Inne (podaj w uwagach do zamówienia)

"365 powodów, dla których kocham Cię Mamo" to karteczki na każdy dzień roku z miłymi słowami skierowanymi do mamy. Ten wyjątkowy prezent to ukłon w stronę mamy, który uświadomi jej jak bardzo doceniamy trud włożony w nasze wychowanie oraz przywoła pozytywne wspomnienia.

Uchodźca ma być słaby, nieporadny, zagubiony i pozbawiony sprawczości – wtedy chcemy wyciągnąć do niego rękę. Ma sobie nie radzić, potrzebować naszej pomocy, a wisienką na torcie jest wdzięczność. W takim ustawieniu to pomagający decyduje, wie lepiej, jest na pozycji uprzywilejowanej. Ten, któremu się pomaga, musi się dostosować, jest w pułapce, w której „obklejają” go oczekiwania. O tym, dlaczego tak ochoczo pomagamy matkom z dziećmi, czy naprawdę singielki w czasie wojny mają gorzej i co zobaczymy w lustrze, gdy przyjrzymy się temu, jak pomagamy, porozmawiałam z dr Martą Pietrusińską – doktorem nauk społecznych w dziedzinie pedagogiki i socjolożką z Uniwersytetu Warszawskiego. Alicja Cembrowska: Od jakiegoś czasu w mediach pojawiają się dość szumne nagłówki, że bezdzietne singielki są najszczęśliwszą grupą społeczną. Wniosek pochodzi z badań doktora Paula Dolana z London School of Economics. Faktycznie kobietom bywa lepiej bez dzieci i męża? Dr Marta Pietrusińska: To zależy oczywiście od kultury, o której mówimy, chociaż rzeczywiście jest tak, że od kilku, nawet już od 10 lat, widzimy pewne przemiany, w tym jak są tworzone lub właśnie jak nie są tworzone rodziny. W Polsce te przemiany zachodzą trochę później, ale można zauważyć, że kobiety coraz częściej wybierają bycie singielką, chociaż nie powiedziałabym, że jest to w 100 procentach ich wybór, bo wynika z trzech podstawowych powodów. Zamieniam się w słuch, co to za powody. Po pierwsze w ostatnich czasach mówimy o kryzysie męskości i on jest dość widoczny. Jednym z takich powodów rezygnacji z wejścia w związek jest to, że kobiety, również w Polsce, są coraz częściej lepiej wykształcone niż mężczyźni i już coraz częściej lepiej od nich zarabiają, a dodatkowo pełnią wiele ról społecznych. Zaburza to konserwatywne podejście, że tradycyjną rolą mężczyzny jest utrzymanie rodziny. Dla niektórych to, że kobieta zarabia lepiej, jest problemem – tutaj mam na myśli głównie klasę średnią i wyższą, chociaż zdarza się też, że w klasie ludowej również jest tak, że to kobiety lepiej radzą sobie finansowo. I to rzeczywiście dość utrudnia bycie w związkach. Mężczyźni cały czas nie są jeszcze nauczeni partnerstwa. Co ciekawe, badania pokazują, że kobiety szybciej się usamodzielniają, szybciej opuszczają domy rodzinne i to jest bardzo znaczący aspekt, bo mężczyzn, którzy do trzydziestki czy nawet czterdziestki mieszkają z rodzicami i zajmują się nimi matki, kobiety raczej nie wybierają. Nie chcą być w „trudnym związku”, gdy one są niezależne, a mężczyźni dopiero do tego dojrzewają. A drugi powód? Druga sprawa to oczywiście znowu jest pewnego rodzaju wybór, ale też nie tak zupełnie, bo jest on podyktowany mocnymi czynnikami zewnętrznymi – po prostu coraz trudniej jest mieć dzieci, ale i ta przemiana ma dwa aspekty. Jeden jest pozytywny, czyli zaczynamy mówić wprost, że macierzyństwo nie definiuje kobiety. Rzeczywiście w Polsce to cały czas kwestia bardzo dyskutowana i mocno w nas siedzi, że macierzyństwo definiuje kobiecość. Gdy kobiety nie mają dzieci, są wprost pytane, dlaczego i bywa, że nie są uznawane za pełnowartościowe osoby. Na szczęście i tutaj widać pewne przemiany i małymi kroczkami odwracamy tę narrację. Każdy powinien móc otwarcie przyznać, że nie ma dzieci, bo nie potrzebuje ich do szczęścia, bo woli wybrać karierę, nie czuje, że chce być rodzicem. Kolejna rzecz – tutaj dochodzę do tej negatywnej strony tych przemian. Polskie kobiety boją się mieć dzieci. Mają za to bardzo dużo powodów do tego strachu. Sprawa z tak zwanym Trybunałem Konstytucyjnym z 2020 roku i wyrok dotyczący aborcji sprawiły, że dzieci rodzi się mniej. I to wynika z danych, widać w statystykach, że z roku na rok w Polsce jest coraz mniej urodzeń. Nie jest to jedynie efekt restrykcyjnego prawa aborcyjnego, ale też braku zabezpieczenia społecznego – nadal jest tak, że nie ma żłobków, dostęp do przedszkoli jest ograniczony, a kobieta, która zachodzi w ciążę, ma później trudniej na rynku pracy. Dlatego część kobiet świadomie podejmuje decyzję o życiu singielki, a część nie może znaleźć odpowiedniego partnera. Pora wyłączyć hierarchizowanie cierpienia i określanie go swoją miarą. Każdy człowiek zasługuje na wsparcie i pomoc Czyli to nie jest tak, że singielki żyją jak pączki w maśle i niczym się nie przejmują – wszak omijają je problemy związkowe i związane z dziećmi? Myślę, że badania, które określają je najszczęśliwszymi, jednak zawierają w sobie to, że ta grupa jest odciążona od trudów bycia matką, bo powiedzmy to wprost – to bardzo trudna rola społeczna i o tym też się coraz więcej mówi. Bycie w związku, tym bardziej w czasach kryzysu męskości, to też wcale nie jest taka prosta sprawa. Bo jak dogadać się z kimś, kto został wychowany, że jako mężczyzna musi zarabiać więcej, utrzymywać dom i niejako „zarządzać” życiem rodzinnym? Jeżeli będziemy badać osoby, które są w takich związkach, mają dzieci i porównamy je do singielek, to wyniki nie są zadziwiające, ale to też nie oznacza, że te kobiety są ot tak szczęśliwe. Bycie singielką nie zawsze jest wyborem, nieraz to „ucieczka do przodu”, czyli podejmuję decyzję o przyszłości na postawie warunków, które mam teraz. Ciekawa natomiast jestem, jak rozkłada się to w związkach nieheteronormatywnych – mam podejrzenia, że zauważylibyśmy tam odwrotny trend. Prawdopodobnie więcej kobiet decyduje się wchodzić i mówić o swoich związkach z drugą kobietą i przez to zmniejsza się liczba singielek, bo jest większa zgoda społeczna na bycie w takiej relacji. Prawda też jest taka, że kiedyś kobieta musiała mieć rodzinę – zapewniało jej to przetrwanie, a nawet przeżycie. Teraz radzimy sobie bez męża i dzieci. Byłabym ostrożna z taką tezą – w sensie ekonomicznym to jak najbardziej kobieta teraz nie potrzebuje mężczyzny, który będzie ją utrzymywał, ale tak już było w latach 50. i 60. Tak naprawdę od czasu II wojny światowej, gdy mężczyźni poszli na front, a kobiety weszły do fabryk i zaczęły pracować, obserwujemy te przemiany. Oczywiście teraz jesteśmy dużo, dużo dalej – skupię się na Polsce, bo jednak na świecie jest z tym różnie, ale w naszym kraju widać, że coraz więcej kobiet ma wyższe wykształcenie, a mimo to i tak dalej nie zarabiają lepiej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach. Nie zmienia to faktu, że kobieta może sobie pozwolić na singielstwo – w dużych miastach nie jest to problemem, trochę gorzej wygląda to w mniejszych miejscowościach – tam nadal rozbrzmiewają głośne pytania o męża i dzieci, o to, kiedy kobieta wywiąże się ze swojej roli społecznej. Dlatego podzieliłabym singielki na te, które rzeczywiście wybierają taki styl życia, i na te, które są do niego zmuszone. Kilka miesięcy temu tysiące singielek za naszą wschodnią granicą obudziło się w kraju objętym wojną. W „Wysokich Obcasach” pojawił się niedawno artykuł z mocną tezą: singielki w czasie wojny mają trudniej. Mają? Jeżeli mówimy o ukraińskich singielkach, to trzeba zacząć od przemian, o których przed chwilą rozmawiałyśmy – w Ukrainie postępują one jeszcze wolniej niż u nas. Wydaje mi się jednak, że kobiety w czasie wojny, nieważne czy są singielkami, czy są mężatkami, mają tendencje do siostrzeństwa i to jest coś, co się dzieje, niezależnie od ich statusu. I to również pojawiło się w tym artykule – że dwie singielki zamieszkały razem i się wspierały. Z drugiej strony można powiedzieć, że skoro nie ma się partnera, to nie trzeba się martwić, że on na przykład zginie na wojnie czy zostanie wzięty do wojska, ale przecież singielki mają ojców, braci, przyjaciół… Dlatego uważam, że tutaj nie ma różnicy. Ale i tak są osoby, którym pomagamy chętniej… Tak jest i tutaj trzeba to powiedzieć – najbardziej ujmującą za serce osobą, której będziemy chcieli pomagać, jest matka z małym dzieckiem. Na samym początku wojny, kiedy już zaczęli przyjeżdżać na granice pierwsi ludzie, były robione listy, kto i kogo może przyjąć – najczęściej wskazywano na kobiety z dziećmi, a nie singielki czy osoby starsze. Może właśnie tak naprawdę najbardziej chcemy pomagać po prostu dzieciom, a że są one z matkami, to i one się załapują? Podobnie jest, gdy chodzi w ogóle o pomoc humanitarną – tutaj też od razu zaczynają działać stereotypy i najpierw pomoc dostaną matki z dziećmi, potem osoby starsze, następnie kobiety i dopiero mężczyźni. Ale to znowu ma dodatkowy wymiar, bo jednak łatwiej jest uciekać samemu niż z dziećmi. Ja na przykład przyjęłam do swojego domu singielkę, która przyjechała do Polski z siostrą i jej synem. Siostra jest obecnie w Niemczech, nadal nie może znaleźć pracy i musiała wybrać miejsce, kierując się szkołą dziecka. Z kolei singielka bez problemu w kilka tygodni znalazła pracę w Danii. W polskiej narracji uchodźcami muszą być osoby niesamodzielne, które sobie nie radzą, a jednak singielki kojarzone są z paniami z dużych miast, które odnoszą sukcesy i są niezależne. To nie pasuje do obrazu uchodźczyni, my chcemy bezradną osobę, którą my – jako wybawiciele – się zaopiekujemy. Myśli pani, że to jest kwestia samego dziecka czy raczej relacji matka-dziecko, którą gloryfikujemy, mówimy, że to najważniejsza relacja w naszym życiu? Głównie chodzi o dziecko, ale matka jest nieodłączną częścią tego obrazu. Jest takie określenie „małoletni bez opieki”, czyli takie dziecko, które jest uchodźcą bez opiekunów prawnych, ucieka samo. Rzadziej się o nich mówi, dominuje raczej przedstawienie matki z dzieckiem. I jest to związane z wiarą katolicką. Analizowałam kiedyś książki dla dzieci i to, w jaki sposób się prezentuje ten temat – tak, były tam ilustracje nawiązujące do Matki Boskiej z Jezusem. Mamy w polskiej świadomości poczucie, że matka z dzieckiem to ktoś, kto potrzebuje pomocy. Ta figura jest bardzo mocno sklejona i ciężko to rozdzielić – trudno określić, komu wtedy tak naprawdę pomagamy. Matce czy dziecku? W tym aspekcie młodym singielkom trudniej uzyskać pomoc, ale i tak „mają lepiej” w zestawieniu z jeszcze inną grupą – samotnymi kobietami po 60., 70. czy 80. roku życia. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Odporność, Good Aging Naturell Selen Organiczny 200 µg, 365 tabletek 73,00 zł Zdrowie umysłu Deep Focus from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu Miralo Sen, Suplement na dobry sen, 20 kapsułek 20,99 zł Zdrowie umysłu Less Stress from Plants 60 kaps. wegański 60,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu WIMIN Głębokie skupienie, 30 kaps. 79,00 zł W polskiej narracji uchodźcami muszą być osoby niesamodzielne, które sobie nie radzą. Najchętniej pomagamy dzieciom, ale matka jest nieodłączną częścią tego obrazu. Jest to związane z wiarą katolicką Nie da się jednak pominąć masowego zrywu. Polacy ruszyli do pomagania. Dlaczego tak chętnie wyciągnęliśmy rękę do Ukraińców? Daleka jestem od myślenia, że ludzie są po prostu altruistyczni. To, co się wydarzyło, w dużej mierze było reakcją na stres, próbą odzyskania sprawczości. To jest takie trochę myślenie magiczne: jeżeli ja teraz komuś pomogę, to jak przyjdzie wojna do Polski, to i mi ktoś pomoże. To „wybieranie”, komu pomagam, a komu nie, było widoczne w pierwszych dniach wojny. Wartościowanie, kto ma lepiej, kto ma gorzej, przypomniało mi sytuację pandemiczną, gdy wszyscy musieliśmy siedzieć w domach… Robiłam na ten temat projekt badawczy z koleżankami z uczelni. Zapytałyśmy kobiety z Uniwersytetu Warszawskiego – pracownice naukowe, jak i panie pracujące w administracji – o ich doświadczenia. I w wywiadach, i badaniach ankietowych wyszło, że według wszystkich najgorzej w czasie pandemii mieli rodzice – to oni musieli przejąć funkcje opiekuńcze i edukacyjne szkół, a do tego musieli pracować. Najwięcej jednak spraw związanych z opieką nad dziećmi spadło na kobiety i to niezależnie jak wysoko wykształcone. I co ciekawe – badanie ujawniło też moc patriarchatu w takich najmniejszych szczegółach. Jeżeli w domu było biurko, to pracował przy nim mężczyzna, a kobieta… miała miejsce w kuchni. Singielkom w czasie pandemii szybko udało się, dzięki internetowi, nawiązać relacje, budować grupy wsparcia, odbywać spotkania online, bo miały na to więcej czasu. I to też potwierdziły badania. Dodam, że obydwie grupy – i singielki, i rodzice – w ankietach wskazywały, że to ci drudzy mieli najtrudniej w czasie izolacji. Mimo wszystko nie przemawia do mnie licytacja, kto ma gorzej. Tym bardziej w kontekście wojny, bo przecież jest to wydarzenie traumatyczne dla każdego i denerwuje mnie, że często pomija się w tym wszystkim mężczyzn, którzy przecież wcale nie dostają nagle magicznych mocy. Też się boją, martwią, stresują, cierpią… Jak najbardziej – też tak uważam. Od wielu lat działam w obszarze pracy na rzecz osób z doświadczeniem migracyjnym i zanim rozpoczęła się wojna, to pracowałam przy granicy polsko-białoruskiej. Intensywnie działaliśmy, żeby pokazać, że nieważne, czy to jest młody, silny mężczyzna, czy małe dziecko – w lesie każdy z nich potrzebuje tego samego. Wiek nie ma tutaj znaczenia. Oczywiście dziecko będzie mniej sprawcze w przeżyciu niż dorosły, bo nie jest sobie w stanie poradzić na podstawowym poziomie – mówimy tutaj o takich małych dzieciach, które są zależne od opiekunów. Jednak na poziomie wartości to wojna i prześladowanie, stan zagrożenia życia są traumatyczne dla każdego. Każdy jest głodny, każdy się boi wybuchu bomb, każdy się martwi o życie swoje i najbliższych. Niektórzy mają kompetencje czy doświadczenia, które pozwalają im przez to łatwiej przejść, ale jest to dość rzadkie. Jeśli chodzi o migracje uchodźcze, w sytuacji, gdy trzeba uciekać ze swojego kraju, to badania wskazują, że dzieci dużo szybciej się integrują niż dorośli. Więc teraz można powiedzieć, że o ile dziecku trudniej sobie poradzić z samym doświadczeniem, na przykład wojny, bo nie ma kompetencji poznawczych i emocjonalnych, to aklimatyzowanie się w nowym kraju przychodzi mu łatwiej niż osobie dorosłej. Byłam ostatnio na spektaklu „Odpowiedzialność” w Teatrze Powszechnym w Warszawie i tam również zestawiono sytuację na granicy z Białorusią i na granicy z Ukrainą. Padło tam mocne pytanie – jak to jest, że słyszymy płacz dziecka z Mariupola, a nie słyszymy płaczu dziecka z Aleppo? To jest bardzo proste. Dziecko z Aleppo ma inny kolor skóry. Moja koleżanka, która pracowała na granicy polsko-ukraińskiej i polsko-białoruskiej, długo nie mogła zrozumieć, jak to możliwe, że na granicy polsko-ukraińskiej funkcjonariusz policji zadowolony i cały w skowronkach rozdaje dzieciom ciasteczka i czekoladki, a na granicy polsko-białoruskiej dokładnie takie samo dziecko, tylko o trochę ciemniejszym kolorze skóry, bez mrugnięcia okiem wypycha do lasu. To się dzieje. Sytuacje na tych dwóch granicach bardzo pokazały, że my w Polsce jesteśmy rasistami. Wychodzi na to, że w tym pomaganiu moglibyśmy przeglądać się jak w lustrze… W ostatnich miesiącach ujawniło się dużo naszych pozytywnych cech narodowych, ale i niestety dużo negatywnych. Dużą rolę odegrała w tym polityka: państwo straszyło nas, że pomaganie ludziom na granicy polsko-białoruskiej jest nielegalne. Nie jest prawdą, że za podanie komuś butelki z wodą można pójść do więzienia. Ostatnio studentka Uniwersytetu Warszawskiego została zatrzymana na 72 godziny, potem chciano ją wsadzić do aresztu tylko za to, że czekała w samochodzie na grupę, która wracała z interwencji. Teraz dziewczyna ma sprawę i grozi jej 8 lat za przemyt ludzi. Nie dziwię się, że takie historie zatrzymały Polaków w pomaganiu uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej. Gloryfikowano natomiast wszystkie osoby, które działały na granicy polsko-ukraińskiej. Dlaczego? Bo rząd by sobie nie poradził bez tej pomocy. Bez Polek i Polaków, którzy się zmobilizowali, mielibyśmy do czynienia z ogromną katastrofą humanitarną. Wrócę jednak jeszcze do rasizmu, ponieważ on ujawnił się też na granicy polsko-ukraińskiej. Bezpośrednio uczestniczyłam w sytuacji, gdy oczekiwaliśmy na Dworcu Zachodnim na pociąg ze Lwowa. Były to pierwsze dni wojny. Z wagonów wysiadła grupa studentów z krajów afrykańskich. Potrzebowali miejsca przez kilka, kilkanaście dni, żeby się skontaktować ze swoimi ambasadami, ponieważ w Ukrainie tych ambasad nie ma. Pociąg przyjechał o 2 w nocy. Jak zaczęli wysiadać z niego ludzie, to na własne oczy widziałam, jak kilkanaście osób, jak zobaczyło, że ma przyjąć do domu kogoś o ciemnym kolorze skóry, to się odwróciło na pięcie i poszli powiedzieć, że ich nie wezmą. Łatwiej nam przyjąć kobietę podobną do nas, najlepiej jeszcze z małym dzieckiem, niż afrykańskiego studenta. Mimo że ten student pomieszkałby kilka dni i wyjechał. I też patrząc na ekonomiczne względy – byłby mniejszym obciążeniem, bo potrzebuje mniej wsparcia. Nie ma tutaj logicznego wytłumaczenia. Takie nagłe pomaganie często ma niewiele wspólnego z logiką. Kilka dni po wybuchu wojny pod granicą zaczęły rosnąć sterty śmieci, ludzie „obdarowywali” uchodźców niepotrzebnymi ciuchami z dna szafy, a środowiska pomocowe zaczęły załamywać ręce. Pomaganie wcale nie jest prostą sprawą. Ludzie, którzy zajmują się tym od lat, tym bardziej mam na myśli wspieranie grup mniejszościowych, mówią, że żeby dobrze pomagać, to trzeba być specjalistą i że naprawdę nie warto się za to brać, gdy nie ma się tego dobrze przemyślanego. Wracamy do pytania, dlaczego pomagamy… Tak, bo bardzo dużo osób rzuciło się do pomagania, ponieważ wydarzyło się coś bardzo złego, nad czym nie mieliśmy kontroli. Więc tok myślenia jest taki: jeżeli zacznę jakoś działać, coś robić, stanę na tym dworcu albo będę rozdawać zupę, przyjmę kogoś do domu, oddam wór ubrań i zrobię przelew, to odzyskam sprawczość – tak nam się wydaje, bo przecież nie jesteśmy w stanie kontrolować wojny w Ukrainie. To właśnie złudne poczucie kontroli sprawiło, że ludzie zaczęli pomagać kompulsywnie. Znam przypadki, gdy ktoś rzucił pracę, żeby cały swój czas poświęcić na pomaganie uchodźcom z Ukrainy. Dlatego trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego ja pomagam? Czy robię to, żeby sobie coś załatwić, czy w centrum tego pomagania jest ta osoba, której pomagam? Pomagam komuś czy może sobie? Właśnie w tym rzecz. Dlatego w grupach, które zajmują się tym profesjonalnie, unikamy słowa „pomaganie”. Zastępujemy je słowem „wspieranie”, bo to pokazuje, że w centrum ma być ta osoba, która doświadcza od nas tego wsparcia, ale to ona decyduje, czego chce i potrzebuje, a czego nie. Coraz częściej się pojawia i będzie się niestety pojawiać przekaz, że Ukraińcy są niewdzięczni, że coś im się nie podoba, że się oburzają, gdy dostają stare ubrania. Przecież my im daliśmy i powinni być tacy wdzięczni. Dlatego to, co zrobił rząd – danie 40 zł polskim rodzinom, które przyjęły osoby uchodźcze, było po prostu karygodnym błędem. Skrytykowały to niemal wszystkie organizacje pozarządowe pracujące w obszarze migracji. Te pieniądze trzeba było dać uchodźcom i uchodźczyniom – to oni mogliby się ewentualnie umawiać, że będą płacić tym rodzinom, u których mieszkają. To nie tylko odebrało sprawczość i uzależniło przyjezdnych od gospodarzy, ale sprzyjało też patologiom. Skala nie była bardzo duża, ale dochodziło do czegoś, co można nazwać handlem ludźmi. Niestety też spotkałam się z tym żądaniem wdzięczności od uchodźców. I to w przypadku dzieci – że to właśnie najmłodsi z Ukrainy są niewdzięczni. Było takie założenie, że dzieci ukraińskie powinny być dozgonnie wdzięczne, bo dostały wyprawki do szkoły i w ogóle zostały przyjęte do szkół. A potem ujawniła się złość tych dzieci, nazywa się je niegrzecznymi. Ktoś się dziwi? Im się zmieniło całe życie, musiały zostawić swoich przyjaciół, wyjechać do innego kraju, rzucić wszystko, pożegnać się z tatą, wujkiem, dziadkiem. A my każemy im cieszyć się z plecaczka? Przecież to jest absurd! Jak można w ogóle tego wymagać? Mam wrażenie, że w niektórych Polakach narosło poczucie niesprawiedliwości. W ostatnich dniach kilka razy usłyszałam hasło: my nie mamy, a im rozdajemy, oni dostają wszystko, a zwykły Polak ledwo wiąże koniec z końcem. Przy takich dużych kryzysach humanitarnych jest kilka faz i muszę powiedzieć, że jako Polska naprawdę przeszliśmy je w pozytywny sposób. Pierwsza faza to jest oczywiście faza szoku, ale zaraz potem zaczyna się tak zwany miesiąc miodowy, euforia. Działamy, pomagamy, organizujemy się, coś robimy i to szybko zaspokaja te pierwsze potrzeby, więc niemal od razu widzimy efekty naszych działań. Przyjeżdża mama z dzieckiem i nie ma wózka? Załatwiamy w kilka godzin. To euforia, że jesteśmy sprawczy, ale im dłużej taki kryzys trwa, tym pojawia się więcej wyzwań, na które już nie ma takiej łatwej i szybkiej odpowiedzi. Pojawiają się problemy z integracją, wątpliwości, bo ludzie z Ukrainy mieli przecież tylko na chwilę przyjechać, a oni już 5. miesiąc tutaj są i nie wiadomo, kiedy wyjadą, żłobki i przedszkola są przepełnione, a jeszcze na tych ludzi idą takie pieniądze… Pojawiają się frustracja i zmęczenie. Nie bez znaczenia jest też kontekst relacji polsko-ukraińskich. Do 24 lutego Ukraińcy byli jedną z bardziej dyskryminowanych grup migranckich. Zaszłości historyczne były podgrzewane po obu stronach, a i Ukraińcy, kształtując swoją nową tożsamość narodową, oprócz kreowania wroga w Rosjanach, podkreślali, że Polacy też nie zawsze byli tacy super, przypominali: „my byliśmy przez wieki chłopami, a oni panami”. A w Polsce wiadomo: Wołyń. Teraz dodatkowo te nastroje podkręcają rosyjskie trolle. Przed wojną nasze wyobrażenie o Ukraińcach lokowało się w panach z budowy, paniach sprzątających czy pracownicach seksualnych – były to takie najmocniejsze obszary stereotypów. A wojna wykreowała nam wspólnego wroga, stereotypy na chwilę schowały się za mgłą. Ale właśnie – tylko schowały. W grupach, które zajmują się tym profesjonalnie, unikamy słowa „pomaganie”. Zastępujemy je słowem „wspieranie”, bo to pokazuje, że w centrum ma być ta osoba, która doświadcza od nas tego wsparcia, ale to ona decyduje, czego chce i potrzebuje, a czego nie Tych wszystkich kontekstów raczej nie wyłapie ktoś bez specjalistycznej wiedzy. Pracując z osobami z doświadczeniem migracyjnym, bardzo zwracamy uwagę na ich stan psychiczny, bo oni też są trochę w pułapce. Naprawdę uchodźcy uważają, że powinni być wdzięczni i się nie dziwią, że Polacy tego oczekują. I nie mówię tylko o osobach z Ukrainy, tylko o wszystkich, którzy są u nas dłużej, więc wiedzą, że Polacy oczekują tej wdzięczności. Ale ci ludzie mają też oczy i uszy. Wiedzą o stereotypach i doświadczają tego, co w Polsce nie działa. Jednak przez oczekiwanie tej wdzięczności wolą nie mówić, co im nie pasuje. Boją się hejtu i posądzenia o to, że nie doceniają tego, co dostają. A zapewniam, że dużo rzeczy w obszarze związanym z integracją czy polityką migracyjną w Polsce nie działa. Wspomniała pani o trollach. Mam wrażenie, że coraz więcej Polaków ulega tej nakręcanej w sieci narracji antyukraińskiej. To się dzieje i będzie się działo. Obecna sytuacja ekonomiczna w Polsce jeszcze to ułatwia. Już się mówi, że „to przez Ukraińców, u nich jest wojna, a u nas wszystko drożeje – prąd, gaz, benzyna” i że „przecież mogliby oddać Putinowi ten kawałek ziemi, wszyscy mielibyśmy spokój, a oni dalej się o to tłuką”. Jest szansa, że w obliczu takich wyzwań uda nam się podtrzymać dobre relacje z Ukrainą i pomóc w asymilacji tych, którzy postanowią zostać w Polsce? W szkołach na pewno czeka nas wielkie pole bitwy. Za kilka tygodni dowiemy się, czy uda się osoby z Ukrainy zintegrować, czy dojdzie do ogromnej dyskryminacji. Niestety obawiam się, że to się nie uda. Po pierwsze dlatego, że nauczyciele zostawiali pozostawieni sami sobie. Na poziomie rządowym nie zrobiono praktycznie nic, wszystko zostało zrzucone na samorządy. A praca w środowisku wielokulturowym jest naprawdę bardzo trudna. I zaczyna się od samego siebie, trzeba z każdej strony obejrzeć drzemiące w nas stereotypy, dowiedzieć się, jak reagujemy na pewne sytuacje, żeby też zacząć zauważać swoje zachowania. A my mamy wkurzone, zagubione dzieci i nauczycieli, którzy nie dostali żadnej pomocy. Za chwilę przyjdzie im pracować z ofiarami traum, które wcale nie garną się do integrowania, mają stany lękowe, depresję, zespół stresu pourazowego. Rokowania nie są dobre. Jak zatem pomagać, żeby nie szkodzić? Jeżeli chce się pomagać, to na początek należy zadać sobie dwa pytania. Najpierw: po co ja chcę to robić? A potem: czy jestem gotowy, żeby rzeczywiście wysłuchać potrzeb drugiej osoby i nie oczekiwać wdzięczności? Wspieranie to gotowość do wysłuchania też tych rzeczy, które wcale mi się nie spodobają. I dodam jeszcze, że pora wyłączyć hierarchizowanie cierpienia i określanie go swoją miarą. Każdy człowiek zasługuje na wsparcie i pomoc. Marta Pietrusińska – doktor nauk społecznych w dziedzinie pedagogiki, socjolożka specjalizująca się w wielokulturowości/międzykulturowości oraz edukacji obywatelskiej. Zajmuje się przede wszystkim zagadnienia związanymi z europejskim islamem w kontekście obywatelskości muzułmanów, migracji, integracji uchodźców i imigrantów na poziomie lokalnym. Od 2008 roku współpracuje z organizacjami pozarządowymi działającymi na rzecz integracji migrantów w Polsce oraz podnoszenia jakości edukacji obywatelskiej (Fundacja Civis Polonus, SINTAR, Fundacja dla Wolności, CIM). Obecnie pracuje, uczy i prowadzi badania na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka książki „Czy muzułmanin może być dobrym obywatelem? Postawy obywatelskie młodych muzułmanów z Polski, Turcji i Wielkiej Brytanii”. Zobacz także

Zobacz 4 odpowiedzi na pytanie: 365 POWODÓW DO ŻYCIA. 365 POWODÓW DO ŻYCIA. Proszę serdecznie o pomoc w wymyśleniu 365 powodów dla ktorych warto żyć, potrzebuje na prezent :) Dam naj, z góry dziękuję każdemu :)

Na co dzień, mnie mijasz. Lecz, czy dostrzegasz jak jestem zagubiona. Nie chcę być dłużej, niezauważana. - Cześć. - powiedziałam na przywitanie jak zawsze, gdy wchodziłam do pracy. Zero odpowiedzi. Dużo pracy dzisiaj? - zapytałam nieco zestresowana. Nadal cisza. Słychać było jedynie stukot palców o klawiaturę komputerów. Odkąd tylko zaczęłam pracę w wydawnictwie byłam bardzo z siebie dumna i pewna, że teraz tym bardziej los się do mnie uśmiechnie. Miałam już wszystko wspaniałego narzeczonego, rodzinę, przyjaciół, wymarzoną prace. W tamten dzień było jednak zupełnie inaczej. Czemu, oni nic nie odpowiadają? Pewnie są na mnie źli. Ale co złego powiedziałam, lub zrobiłam? Nie pamiętam. Będzie lepiej jeśli sobie pójdę. Tak, zdecydowanie będzie lepiej. - myślałam intensywnie, coraz bardziej się załamując. Zrobię sobie chwilę przerwy dobrze?-zapytałam, nagle wstając z fotela. I tak nie byłam w stanie siedzieć w miejscu. Jak chcesz. - zabrzmiała boleśnie. zdawkowa odpowiedź drugiego redaktora. Ale co ja mam teraz zrobić? Może faktycznie pójdę na przerwę, a jak wrócę powinno być lepiej. Tak jak zaplanowałam, tak też zrobiłam i przeszłam do bufetu. Przy jednym ze stolików siedziała moja najlepsza koleżanka z pracy. - Cześć Sylwuś. Fajnie, że Cię widzę. Co u ciebie? - powiedziałam tak życzliwie, jak tylko potrafiłam, podchodząc do jej stolika. - Cześć Kinga. Wszystko w porządku. - odpowiedziała, ale niechętnie i spojrzała na mnie krzywo. Nikt mnie tu już nie lubi. Nawet Sylwia. Na pewno będzie tak jak w liceum i znów będą mówić, że jestem natrętna. Ale co ja im złego zrobiłam? Powstrzymując płacz ostatkiem sił zeszłam do łazienki, by tam dać upust swoim emocjom. Na szczęście nikt mnie nie widział i nie słyszał jak płaczę. Po dłuższej chwili otarłam i przemyłam zapłakaną i zaczerwienioną twarz. Wówczas mogłam wrócić do swoich obowiązków. Jak się pani miewa pani Kingo? - zapytała mnie doktor Wagner, gdy tylko usiadłam na przeciwko niej. Pierwsze rutynowe pytanie. Dobrze dziękuję. Dawno się nie widziałyśmy. Trzy miesiące. To długo prawda?. Jak dla mnie normalnie. Raczej tak. Miałam urlop i zapomniałam o wcześniejszym umówieniu wizyty. Poza tym nie mogłam się dodzwonić nikt nie odbierał w recepcji. Rozumiem. I jak po urlopie. ? Jak powrót do pracy? Wymuszona uprzejmość i niby po co ta cała szopka. I tak ta rozmowa w niczym mi się nie przysłuży Dobrze dziękuję. Nie słyszała pani głosów? Nie wydawało się pani, że ktoś Panią obserwuję? Nie. Wszystko bez zmian. Naprawdę. Dobrze W takim razie widzimy się za dwa miesiące na kolejnej wizycie. I proszę pamiętać, że w razie kłopotów i pogorszenia stanu zdrowia możemy przyspieszyć wizytę. Myślę, że nie będzie to konieczne. Dobrze. W takim razie dziękuję pani i do zobaczenia za dwa miesiące. Tu jest pani recepta 100 tabletek Arazylery, proszę brać jedną tabletkę raz dziennie po śniadaniu po 30 mg. Tak pamiętam. Dziękuję i do zobaczenia. Nie wspomniałam o niedawnych omamach, że mnie obmawiają w pracy. Nie chciałam znów trafić do szpitala. I uznałam, że sama sobie poradzę z chorobą.
Czasami łatwiej jest skupić się na tym, czego nie mamy, niż na tym, co już mamy. Ważne jest, aby zainwestować trochę czasu i pamiętać o tych wszystkie rzeczach, za które warto być wdzięcznym, a które wielu z nas uznaje za pewnik i coś oczywistego. Za co możesz być wdzięczny? Powodów do wdzięczności jest bardzo dużo.
Cześć kochani! Jak zwykle, mam nadzieję, że macie się świetnie! Jeśli nie, to trafiliście właśnie na idealnego posta na tę okoliczność ;) Dzisiaj porozmawiamy o szczęściu. Czym jest szczęście? Moim zdaniem, na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Każdy odpowiedziałby na nie inaczej. Swoją drogą, czy to nie jest piękne? Każdy z nas postrzega tę kwestię inaczej, każdy ma inne priorytety i cele. A skoro o celach mowa, to moim zdaniem odgrywają tu ważną rolę. Pewnie, że cel, który ma w jakiś sposób dać szczęście, jest ważny, ale gdy jest się w niego ślepo zapatrzonym, przestaje się zwracać na DROGĘ do tego celu... A to właśnie na drodze zaczyna się szczęście - szczęście to droga, a nie sam cel. ⬆złota myśl na dziś⬆ ;) Okej, po krótkim wprowadzeniu czas na główny temat dzisiejszego posta - powody do szczęścia. Chodź przez codzienną rutynę często ich nie zauważamy, warto zatrzymać się czasem na chwilę i popodziwiać. Pozwolę więc sobie stworzyć tu listę powodów do szczęścia, oczywistych i nieoczywistych, randomowych i wielu innych. Jeśli masz gorszy dzień, albo nie czujesz się teraz najlepiej, przeczytaj tę listę z zastanowieniem, możesz do niej wracać ile tylko razy Ci się podoba, albo też dodać w komentarzu swoje pomysły, swoje powody do szczęścia! DZIELMY SIĘ tym szczęściem! Wszelkie propozycje mile widziane! POWODY DO SZCZĘŚCIA : (kolejność przypadkowa) Dach nad głową. Ciepły sweter. Pyszne śniadanie. Wieczór gier rodzinnych. Urodziny. (nawet jeśli dzisiaj nie Twoje - gwarantuję - ktoś na świecie na 100% ma dzisiaj urodziny 😉 ) Nutella. DZIEŃ ŚWIEŻEJ POŚCIELI ❤❤❤ Trening. Sprawne nogi. Sprawne wszystkie części ciała. (bez tego nie zaliczysz punktu 7.) Gorąca czekolada. Zbliża się jesień. A za nią Święta 🎄 Sen. Pocztówki z wakacji. Ładny makijaż. Ciepła kąpiel. Pieczenie. Koncert. Koncertowe wersje piosenek Twojego ulubionego artysty. Sztuka. YouTube Pinterest ❤ Szybko roztapiające się masło na gorącym toście. Ostatnie letnie promienie słoneczne. Wyjście do kina. Zwłaszcza, gdy kupujesz popcorn. Zakupy. Muzyka Eda Sheerana. Gdy śmiejesz się już tak długo, że brzuch i policzki Cię bolą. Szum morza. Burza. Noc spadających gwiazd. Podróże małe i duże. 1 udane selfie z 725474 zrobionych ;) Pierwszy dzień każdego miesiąca. Świeczki. Sobota. Tusz do rzęs. Soundtrack z Harry'ego Pottera. Pomadki w płynie. Lepienie bałwana. Koniec planka. Lody Ben & Jerry's. Truskawki. Pierniki. Śliczny lakier do paznokci. Tramwaj, który się nie spóźnił. Dawanie prezentów. Komplementy. Te dawane i otrzymywane. Piasek między palcami stóp. Przytulna piżama. Chodzenie po górach. Nasiona chia. Twój chłopak/ Twoja dziewczyna. Fakt, że nie masz chłopaka ani dziewczyny. Lustra. Oczy. Usta. Fryzjer, który nie zepsuł Ci fryzury. Promocja w markecie. Wznoszone toasty. Soczewki kontaktowe. Lampki choinkowe powieszone w oknie. Zaufanie. Uczucie, gdy piosenka wyraża emocje lepiej niż własne słowa. Narty. Włochy. Lush, bath bombs. Koniec roku szkolnego. Dni, gdy włosy same dobrze się układają. Rozmowy, po których nie możesz przestać się uśmiechać. Rodzina. Motyle w brzuchu. Spotkania po latach. Zachody Słońca. Masło orzechowe. Książki. Pieczone bataty. Motywacja. Ludzie, którzy inspirują innych. Bycie sobą. Suknie ślubne. Zebry. Zaklęcie Patronusa. Cytaty Albusa Dumbledore'a. Walki na wodę. Zapach Twojego domu. Wybaczenie komuś. Oddech. Dyniowa i pierniczkowa kawa w Starbucksie. Kwiaty. Pierwszy śnieg. Wyregulowane brwi. Cienie do oczu. Przytulanie. Zapach choinki. Muzyka. Pokazy Victoria's Secret. Zasłużone efekty ciężkiej pracy. Niebo. (według mnie największy cud natury, tyle od niego zależy, nigdy nie jest takie samo, ciągle się zmienia) Uświadomienie sobie swojego szczęścia. Szczęścia, które zależy tylko i wyłącznie od siebie samego. Oczywiście taką listę można naprawdę ciągnąć w nieskończoność... Zrób teraz, WŁAŚNIE TERAZ, coś dla siebie. Zadowól się, doceń to, co masz, bądź tu i teraz. Bo tylko ten moment się liczy - nie masz władzy ani nad przeszłością, ani nad przyszłością. Dodaj swoje powody do szczęścia w komentarzu poniżej! <3 ❗ Mam też pytanie : czy chcielibyście serię postów tego typu? A może filmik na moim kanale na YouTube gdzie wymieniam tego typu powody? Dajcie mi koniecznie znać! Martyna 💕 ✌ ZNAJDŹ MNIE NA: YouTube Twitter Instagram Pinterest
Warto szukać powodów do szczęścia, w zwykłym, codziennym życiu. Życie nie jest szare, kiedy nie pozwolimy mu takim być. Każdy z nas nosi w sobie wiele powodów do radości. Rozmowa z przyjacielem,
69,00 zł 365 powodów, za które Cię Kocham to 365 różnych karteczek, na każdy dzień roku z miłym wyznaniem miłosnym, by wybrana osoba nie zapomniała o tym, za co ją kochasz. 365 POWODÓW, ZA KTÓRE CIĘ KOCHAM.. 365 powodów, za które Cię Kocham to 365 różnych karteczek, na każdy dzień roku z miłym wyznaniem miłosnym, by np. Twoja druga połówka nie zapomniała o tym, za co ją kochasz. Są to miłe teksty, które pasują do każdego związku. Gwarantujemy, że produkt z pewnością wzruszy obdarowanego i przywoła miłe wspomnienia 🙂 Jest to niepowtarzalny prezent by pokazać drugiej osobie jaka jest wyjątkowa i wspaniała! Przykładowe teksty.: Kocham Cię, bo jesteś dla mnie najważniejszy. Kocham Cię, bo przy Tobie siódme niebo to mała chmurka 🙂 Kocham Cię, bo przy Tobie nic dwa razy się nie zdarza, a wszystko następne jest o wiele piękniejsze. Kocham Cię za to, że mogę na Ciebie liczyć. Kocham Cię, bo się martwisz o mnie. Kocham Cię, bo czasami mam ochotę Cię udusić, ale nie zrobię tego, bo za bardzo będzie mi Ciebie brakowało. Kocham Cię, bo jesteś wyjątkowa! Kocham Cię, bo dzięki Tobie moje życie jest cudowne. Kocham Cię, bo wiem, że mnie nigdy nie zawiedziesz. Kocham Cię, bo nikt inny Tobie nie dorównuje. PERSONALIZACJA – masz możliwość spersonalizowania tego produktu, tzn. podania kilku swoich prywatnych powodów, za które kochasz swoją drugą połówkę. Prosimy o taką wiadomość przy zakupie wraz z podaniem swoim prywatnych powodów. Wszystkie teksty są drukowane na wysokiej jakości papierze. Wymiary słoika 365 kartek: 15 x 10 x 10 cm. UWAGA: ZMIANA GRAFIKI NA SŁOIKU! Opis Informacje dodatkowe Opinie (0) Opis 365 POWODÓW, ZA KTÓRE CIĘ KOCHAM.. 365 powodów, za które Cię Kocham to 365 różnych karteczek, na każdy dzień roku z miłym wyznaniem miłosnym, by np. Twoja druga połówka nie zapomniała o tym, za co ją kochasz. Są to miłe teksty, które pasują do każdego związku. Gwarantujemy, że produkt z pewnością wzruszy obdarowanego i przywoła miłe wspomnienia 🙂 Jest to niepowtarzalny prezent by pokazać drugiej osobie jaka jest wyjątkowa i wspaniała! Przykładowe teksty.: Kocham Cię, bo jesteś dla mnie najważniejszy. Kocham Cię, bo przy Tobie siódme niebo to mała chmurka 🙂 Kocham Cię, bo przy Tobie nic dwa razy się nie zdarza, a wszystko następne jest o wiele piękniejsze. Kocham Cię za to, że mogę na Ciebie liczyć. Kocham Cię, bo się martwisz o mnie. Kocham Cię, bo czasami mam ochotę Cię udusić, ale nie zrobię tego, bo za bardzo będzie mi Ciebie brakowało. Kocham Cię, bo jesteś wyjątkowa! Kocham Cię, bo dzięki Tobie moje życie jest cudowne. Kocham Cię, bo wiem, że mnie nigdy nie zawiedziesz. Kocham Cię, bo nikt inny Tobie nie dorównuje. PERSONALIZACJA – masz możliwość spersonalizowania tego produktu, tzn. podania kilku swoich prywatnych powodów, za które kochasz swoją drugą połówkę. Prosimy o taką wiadomość przy zakupie wraz z podaniem swoim prywatnych powodów. Wszystkie teksty są drukowane na wysokiej jakości papierze. Wymiary słoika 365 kartek: 15 x 10 x 10 cm. Przy zakupie proszę o informację w wiadomości do sprzedającego – dla kogo ma być prezent: mężczyzny czy kobiety. Informacje dodatkowe Waga 0,5 kg Dla kogo? Siostra, Brat, Córka, Syn, Inne (podaj w uwagach do zamówienia)
PERSONALIZACJA – masz możliwość spersonalizowania tego produktu, tzn. podania kilku swoich prywatnych powodów, za które kochasz swoją Babcię. Prosimy o taką wiadomość przy zakupie wraz z podaniem swoim prywatnych powodów. Wszystkie teksty są drukowane na wysokiej jakości papierze. Wymiary słoika 100 kartek: 10 x 10 x 10 cm.
Słoik motywacyjny, słoik wdzięczności, słoik wyzwań albo słoik miłości? W zależności od potrzeb możesz własnoręcznie przygotować niebanalny prezent dla bliskiej osoby lub nawet słoik pozytywnych myśli dla siebie. Czym w ogóle są takie słoiki? To po prostu ozdobny słoik z włożonymi do niego karteczkami, na których wypisane są odpowiednie hasła, życzenia, zadania itp., w zależności od tego, który z nich chcemy stworzyć. I tak do słoika motywacyjnego wrzucamy hasła pobudzające do działania, do słoika wdzięczności – wypisane nasze podziękowania, do słoika wyzwań – mniejsze i większe wyzwania dla kogoś lub dla siebie, a do słoika miłości – oczywiście nasze gorące wyznania i/lub małe, niematerialne prezenty. Co jest potrzebne do wykonania takiego słoika? ozdobny słoik, najlepiej przezroczysty – ładne i w korzystnej cenie znajdziesz w Pepco, kilka arkuszy kalki technicznej formatu A4, małe gumki recepturki, ozdobna wąska wstążeczka – potrzeba około 10-20 cm na każdą karteczkę z mottem, w zależności od tego, w jaki sposób chcesz ją wiązać (na kokardkę czy bez), piórka – do kupienia również w Pepco, drukarka, nożyczki lub gilotyna. Jak przygotować słoik motywacyjny? Najlepiej zacząć od wymyślenia odpowiednich tekstów, które chcesz umieścić na karteczkach. Najlepiej, żeby było ich co najmniej kilkadziesiąt, ale może być znacznie więcej, np. żeby starczyły na pół roku lub rok. Więcej o tym, co można na nich wypisać, znajdziesz niżej. Gdy już przygotujesz to, co chcesz umieścić na karteczkach, wpisz je na komputerze w odpowiedniej wielkości kratkach. Moje miały około 3 x 5,5 cm. Najlepiej wydrukować je na kalce technicznej w arkuszach, chyba, że czujesz się na siłach wypisać je ręcznie, jakimś ozdobnym, ale czytelnym, pismem. Później wystarczy wszystko wyciąć nożyczkami lub na gilotynie. Aby ułatwić sobie pracę przy przewiązywaniu karteczek tasiemką, najpierw zwinięte zabezpieczałam małymi gumkami recepturkami, a dopiero potem związywałam je tasiemką. Oczywiście po zawiązaniu usuwałam gumki. Najlepiej, żeby tasiemka była bardzo miękka, niektóre ze srebrną lub złotą nitką są dość sztywne. Swoje wstążeczki przycięłam na około 10 cm, co okazało się zbyt mało, żeby wiązać je na kokardkę. Dodatkowo dość niefortunnie dobrałam kolor, bo w połączeniu ze zwiniętą kalką wyglądały w słoiku trochę jak pety 😉 Pewnie srebrne wyglądałyby znacznie lepiej. Aby nasz słoik wyglądał bardziej elegancko i tajemniczo do środka wrzuciłam również trochę białych piórek i całość przewiązałam wstążką. Co można wypisać na karteczkach? Słoik motywacyjny Tak naprawdę wszystko, co chcesz. Jeśli chcesz kogoś podnieść na duchu lub zachęcić do działania, najodpowiedniejsze będą motywacyjne cytaty i hasła. Sporo znajdziesz w internecie np.: za rok będziesz żałować, że nie zaczęłaś dzisiaj, jeżeli jest ciężko, to znaczy, że idziesz w dobrym kierunku, człowiek ma w życiu albo wymówki, albo wyniki. Pamiętaj jednak, że najmilej będzie, gdy uda Ci się wymyślić chociaż kilka haseł dopasowanych do obdarowywanej osoby, związanych z jej/jego osobowością, wyglądem, zwyczajami. Słoik wdzięczności Jeśli ma to być słoik wdzięczności np. dla przyjaciółki, przemyśl, co chciałabyś jej przekazać. Możesz wypisać wszystko, za co jesteś jej wdzięczna lub za co ją podziwiasz. Najlepiej wypisz prosto z serca, słowa skierowane do tej jednej, konkretnej, bliskiej Ci osoby. Takie słowa będą najlepszym prezentem, a obdarowana osoba będzie wiedziała, że przygotowałaś je z dużym zaangażowaniem. A przecież nic bardziej nie cieszy niż wyjątkowy, osobisty, przygotowany specjalnie dla Ciebie prezent. Słoik wyzwań Taki słoik może stać się także słoikiem małych lub większych wyzwań dla kogoś albo nawet dla siebie samej. Można umieścić tam różne zadania, zarówno te śmieszne, jak i wymagające trochę odwagi lub zachodu. Chcesz kilka przykładów? Proszę bardzo: nie daj się wyprowadzić z równowagi, przez tydzień nie jedz słodyczy, upiec ciasto czekoladowe, posprzątaj piwnicę, wybierz wiersz o miłości i naucz się go na pamięć, przez tydzień nie oglądaj telewizji, zrób jeden dzień bez kawy, przeczytaj książkę, w której tytule jest nazwa miasta, odłącz się od Facebook na X dni, uśmiechaj się na ulicy, nawet do nieznajomych!, zrób sobie domowe SPA, zrób trzy pompki. Oczywiście powyżej to tylko przykłady, musisz dopasować je indywidualnie, bo przecież np. brak kawy nie będzie żadnym wyzwaniem dla osoby, która nigdy jej nie używa 😉 Słoik miłości Jak jeszcze można wykorzystać taki słoik? Możesz zrobić z niego słoik miłości i przeznaczyć go dla swojego chłopaka czy męża i wypisać, za co go kochasz. Pisz osobiście, unikaj sztampowych sformułowań. Możesz też z karteczek zrobić kupony – wypisać drobne prezenty, którymi możesz obdarować ukochanego, np. słodki uśmiech, romantyczna kolacja, wieczór filmowy z ulubionymi filmami chłopaka, dzień bez marudzenia z Twojej strony, masaż, kawa prosto do łóżka przez cały tydzień itp. Spróbuj być kreatywna, wymyślając także zabawne „prezenty”. Rozważ jednak, czy jesteś w stanie spełnić te propozycje, inaczej nie będzie to miało sensu. Możecie się umówić, że jedną karteczkę z niespodzianką wyjmuje codziennie, albo raz w tygodniu. Jak podoba Ci się taka forma prezentu? Może sama taki dostałaś? Jeśli masz ochotę zobaczyć jeszcze inne nietypowe prezenty zajrzyj do postu o zdjęciach 🙂 PS. Cały tekst z pozdrowieniami dla Kasi 🙂 Śmiech dotlenia organizm i ma pozytywny wpływ na serce. Śmiech niejako wentyluje płuca i oczyszcza je z zalegających toksyn. Wdech jest głębszy, przepona wydajniej pracuje, układ krążenia sprawniej transportuje tlen, dzięki czemu i mózg jest lepiej dotleniony, a to oznacza lepszą koncentrację i poprawę pamięci. 365 powodów - prezenty inne, niż Państwa do zapoznania się z Naszą wyjątkową ofertą 365 powodów - są to słoiki miłości, przyjaźni, szczęścia i powodów, za które Cię Kocham - 365 różnych karteczek, na każdy dzień roku. Jest to prezent skierowany do drugiej połówki. Przykładowe teksty.: "Kocham Cię, bo jesteś dla mnie najważniejsza!", "Kocham Cię za Twoje poczucie humoru.", "Kocham Cię, bo przy Tobie siódme niebo to mała chmurka:)", "Kocham Cię, bo gdy ma się dla kogo wstawać to kocha się nawet poniedziałki!", "Kocham Cię za wszystkie nasze wspólne chwile."365 powodów, za które Cię Kocham Mamo / Tato - 365 wyznań miłosnych od dzieci dla rodziców, przykładowe teksty.: "Kocham Cię Mamo, bo chcesz dla mnie jak najlepiej.", "Kocham Cię Mamo za wszystkie Twoje starania!", "Kocham Cię Mamo za to, że dopasowałaś swoje życie do mojego.", "Kocham Cię Tato za Twoje wsparcie, gdy jestem w potrzebie!", "Kocham Cię Tato za Twoją pracowitość.", "Kocham Cię Tato za to, że nie raz dawałeś mi wszystko co najlepsze!", "Kocham Cię Tato, bo zawsze mogę na Ciebie liczyć."365 powodów, za które Kocham Cię Babciu/Dziadku - 365 karteczek, na każdy dzień roku z miłymi życzeniami oraz wyznaniami miłosnymi dla Dziadków, przykładowe teksty: "Kocham Cię Babciu, bo masz złote serce.", "Kocham Cię Babciu za wszystkie wspaniałe opowieści,", Kocham Cię Dziadku, bo w Twoich ramionach zawsze znajdę schronienie.", Kocham Cię Dziadku, bo jesteś super!", "Kocham Cię Babciu za wszystkie pyszne smakołyki.", "Kocham Cię Dziadku za wszystkie słodkości;)"365 powodów, za które Jesteś Fantastyczny! - to 365 różnych tekstów, skierowanych do znajomego, przyjaciela, bliskiej Ci osoby, by powiedzieć jej jaka jest super i żeby przede wszystkim nigdy o tym nie zapominała ;) Przykładowe teksty.: "... bo przy Tobie wszystko jest super!", "... bo zawsze mogę na Ciebie liczyć!", "... bo przy Tobie nic dwa razy się nie zdarza, a wszystko następne jest o wiele piękniejsze!", "...bo masz swoje zasady!", "...bo nie rzucasz słów na wiatr!"365 kroków do szczęścia - to 365 różnych karteczek / na każdy dzień roku na poprawę samopoczucia i nie tylko ;)Są to przeróżne teksty, cytaty, które mają sprawić byś dostrzegł wspaniałości dnia codziennego. Jest to idealne rozwiązanie dla osób, których przytłacza codzienność i monotonnia :) Przykładowe teksty.: - "Może nowa fryzurka?" - "Tańcz boso po trawie w letni deszcz!" - "Uśmiechnij się do nieznajomego;)" - "Śmiej się – niech reszta świata zastanawia się dlaczego ;)" - „Zbyt często do życia budzi Nas jakaś tragedia. Nie musisz czekać do sylwestra, by zacząć od nowa.” R. Brett - „Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz. Zacznij działać. Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię.” życzeń na Nową Drogę Życia - Na każdej karteczce znajdują się życzenia dla Państwa Młodych, każda karteczka na jeden dzień roku, np. "Kochajcie się i wspierajcie" ...., "Wszystko, co tylko miłe na świecie, wszystko, co tylko pomyślność wróży, niech się Wam w jedno ogniwo splecie i będzie szczęściem w życia podróźy", "Niech Was Bóg prowadzi i ścieżki przed Wami prostuje." <- i wiele innych wspaniałych powodów, za które Cię Lubię - Na każdej karteczce znajduje się powód, za który lubisz swojego znajomego, przyjaciela, koleżankę, np. - "Lubię Cię, bo jesteś fantastyczny!" - "Lubię Cię, bo przy Tobie rzeczywistość jest piękniejsza." - "Lubię Cię za wszystkie nasze wygłupy ;)" - "Lubię Cię za wszystkie dobre rady?" - "Lubię Cię, bo z Tobą rozmowa nie ma końca ;)" 365 powodów, za które Ci dziękuję - 365 różnych kartek z podziękowaniem dla znajomego, przyjaciela, koleżanki z pracy. Przykładowe teksty.:"Dziękuję Ci za Twój codzienny uśmiech.", "Dziękuję za Twoje wsparcie.", "Dziękuję Ci za to, że mogę na Ciebie liczyć!", "Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie robisz!".Prezent wykonany jest własnoręcznie, z dużą dokładnością, na wysokiej jakości papierze i na pewno spodoba się Twoim bliskim! Zapewniam również, że tekst znajdujący się na każdej karteczce jest neutralny - pasuje do każdego, miły i nikogo nie obrazi. SPERSONALIZUJ SWÓJ SŁOIK!!! *Kolory papierów, również mogą Państwo zmieniać :) SPRAW BY BYŁ WYJĄTKOWY!!! Idealnym rozwiązaniem, które Państwu proponujemy jest podanie, chociaż kilku własnych powodów, za które lubisz/kochasz/jesteś wdzięczny, dzięki takiej personalizacji produkt będzie nie tylko piękny, ale przede wszystkim wzruszający i skierowany tylko do tej jedynej osoby. W tamtym roku Nasze Słoiki trafiły do ok. 700 odbiorców. Nie otrzymaliśmy ani jednej reklamacji, bądź negatywnego RAZIE JAKICHKOLWIEK PYTAŃ ZAPRASZAMY NA NASZ INSTAGRAM I FACEBOOK: INSTAGRAM: @365powodowFACEBOOK: zakupie 365 powodów, za które Cię Kocham - proszę o informację dla kogo chłopaka czy dziewczyny ma być zakupie 365 powodów, za które Cię Kocham Mamo/Tato - proszę o informację od kogo: syna czy córki ma być zakupie 365 powodów, za które Cię Lubię - proszę o informację dla kogo chłopaka czy dziewczyny ma być PIERWSZĄ FIRMĄ NA RYNKU, KTÓRA WPROWADZA 365 POWODÓW - NIE KOPIUJEMY! .
  • ggx1znmrtg.pages.dev/140
  • ggx1znmrtg.pages.dev/389
  • ggx1znmrtg.pages.dev/14
  • ggx1znmrtg.pages.dev/376
  • ggx1znmrtg.pages.dev/69
  • ggx1znmrtg.pages.dev/460
  • ggx1znmrtg.pages.dev/206
  • ggx1znmrtg.pages.dev/24
  • ggx1znmrtg.pages.dev/652
  • ggx1znmrtg.pages.dev/490
  • ggx1znmrtg.pages.dev/858
  • ggx1znmrtg.pages.dev/75
  • ggx1znmrtg.pages.dev/455
  • ggx1znmrtg.pages.dev/444
  • ggx1znmrtg.pages.dev/421
  • 365 powodów do szczęścia